3 miesiące później :
Dziś mamy 17 maja czyli moje urodziny
i ślub Maćka. Jestem już taka stara 20 lat. A tak niedawno miałam
17 lat. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy i wyjęłam
dzisiejszy strój na ślub i jakieś dresy by założyć teraz.
Ubrałam się i zbiegłam na dół. Nikogo nie było ale poczułam
zapach tostów. Weszłam do kuchni.
-Wszystkiego Najlepszego! - krzyczeli
mama,tata i Maciek a później zaśpiewali mi sto lat. Miałam łzy w
oczach ze szczęścia. Po pierwsze od świąt nie widziałam taty a
po drugie zrobili mi taką niespodziankę.
-Dziękuje kochani – powiedziałam i
przytuliłam każdego a najmocniej ojczyma.
-Kotku bo mnie udusisz – zaśmiał
się tata
-Przepraszam ale tak bardzo za tobą
tęskniłam
-Ja za tobą też kochanie. Mam coś
dla ciebie na te 20 urodziny – podszedł do walizki wyjął pudełko
i wręczył mi.
-Tato nie musiałeś
-Otwórz – otworzyła pudełko a tam
leżała ramka ze zdjęciem moim i taty. Wzruszyłam się.
-Jest piękne – szepnęłam
-Jest tam coś jeszcze – zdziwiona
zobaczyłam małe pudełeczko otworzyłam je spoglądając na
tulących się rodziców. Była tam złota bransoletka z napisem
Musiał. Teraz to wzruszyłam się na maxa. Łzy leciały mi jak
wodospad.
-To od nas wszystkich – powiedziała
mama
-Dziękuje wam boże kocham was –
przytuliłam się do rodziców. Nigdy bym się nie spodziewała że
dostanę taki prezent. Spojrzałam na Maćka,który robił nam
zdjęcia?
-Co ty robisz? - zaśmiałam się
płacząc
-Muszę uwiecznić takie chwilę
-Głupi jesteś
-Chodź zrobimy sobie razem zdjęcie –
byłam mega nie ogarnięta a ten chciał zdjęcie,ale podeszłam do
niego wtuliłam się w jego ciało i robiliśmy sobie typowe ''sweet
focie''
-Teraz z buziakiem – powiedziałam
stanęliśmy naprzeciwko siebie i robiliśmy dzióbka. Mieliśmy
niezłą bekę ze zdjęć które później oglądaliśmy.
-Dzieci chodźcie na tort – zawołała
nas rodzicielka pobiegliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole.
Rozmawialiśmy,śmialiśmy się i miło spędziliśmy poranek. Potem
przyszedł czas na przygotowanie do ślubu wzięłam torbę z
suknią,butami i dodatkami i miałam iść do panny młodej. Zbiegłam
na dół,założyłam buty.
-Widzimy się w kościele! - krzyknęłam
otworzyłam drzwi a tam stał on. Moja mina z szczęśliwej zmieniła
się na smutną. Nie rozmawialiśmy od tamtego feralnego dnia. Liam
pisał,dzwonił ale nie chciałam go znać. Próbowałam o nim
zapomnieć ale wszystko mi o nim przypominało. Zranił mnie i to
zabolało.
-Witaj Oliwia - powiedział ale ja
nie odpowiedziałam. Wyminęłam go i poszłam do Diany. Zapukałam
a drzwi otworzyła mi jej mama. Delikatnie uśmiechnęłam się
zawsze lubiłam panią Klarę. Była zawsze radosna a co
najważniejsze pomagała i doradzała mi.
-Witaj Oliwia – przytuliła mnie
-Dzień dobry jest Diana?
-Tak od samego rana chodzi zdenerwowana
-To u niej podobne – zaśmiałyśmy
się kiedy miałam już iść na górę zatrzymała mnie Diany mama.
-Wszystkiego Najlepszego –
powiedziała podając mi pakunek
-Boże proszę pani nie trzeba –
zdziwiłam się
-Ohh to drobnostka
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i
poszłam do pokoju Diany. Zapukałam usłyszałam jej głos weszłam.
Przebierała małą w różowo-białą
sukienkę.
-Hej kochanie – powiedziałam
przytulając się do przyjaciółki
-Ooo hej kocie wszystkiego najlepszego
-Dziękuję i jak czuję się panna
młoda?
-Cholernie zdenerwowana – zaśmiałam
się
-Wcale się nie dziwię
-Za jakieś 20 minut mają przyjechać
fryzjerki i makijażystki
-Okej
Po jakimś czasie przyjechały panie
usiadłyśmy wygodnie na krzesłach i zaczęły się tortury dla
moich włosów. Jakieś 2 godziny później byłyśmy gotowe. Byłam
w szoku wyglądałam inaczej jak nie ja. Makijaż idealnie opisujący
mnie. Włosy spięte w koka i do tego mała srebrna korna. Diana
miała podobną fryzurę ale makijaż lekki.
-Wow – powiedziałam kiedy spojrzałam
na nas
-Matko boska – powiedziała Diana
-Co? - zaśmiałam się
-Wyglądasz cudownie
-Ty też
-Boże – przytuliłyśmy się
-Dobra bo się jeszcze rozpłaczę
tutaj czas na suknie – Diana pierwsza poszła do łazienki.
Czekałam może 15 minut kiedy usłyszałam jej krzyk.
-Oliwia chodź mi zapniesz sukienkę
sama nie dam rade – kiedy weszłam zamarłam wyglądała tak
pięknie że zabrakło mi słów. Jej biała ja u księżniczki
sukienka idealnie pasowała do jej zgrabnej. - Oliwia okej? -
zapytała
-Tak tylko po prostu wyglądasz o boże
aż nie wiem co powiedzieć
-Dobra dobra chodź – zapięłam jej
sukienkę ona wyszła a teraz ja zakładałam swoją kreację. Po
założeniu ostatni raz się przyjrzałam i chyba wyglądam dobrze.
Wyszłam z łazienki a Diana i mała Oliwa wychodziły z pokoju co
oznaczało,że przyjechał Maciek i Liam. Powoli schodziłam do
salonu.
Oczami Liama :
Kiedy zobaczyłem jak Oliwa wychodzi z
dom jak patrzyła na mnie ze smutnym wzrokiem serce mnie bolało.
Bardzo chciałem jej to wszystko wytłumaczyć,ale ona nie chciała
ze mną rozmawiać. Gotowi z Maćkiem wsiedliśmy do limuzyny i
pojechaliśmy do domu Diany cały czas siedziałem zamyślony.
-Pogadaj z nią – powiedział Maciek
przerywając ciszę
-Bardzo bym chciał ale ona nie chce
-Próbuj
-Okej
Dojechaliśmy do domu wysialiśmy i
oczywiście według Polskich zwyczajów pan młody musiał napić
się kieliszek wódki. Po chwili mogliśmy weszliśmy do domu. Diana
z małą Oliwą stały już w salonie. Maciek przywitał się ze
swoją przyszłą żoną i córką. Po chwili zauważyłem schodzącą
Oliwia oniemiałem. Wyglądała zjawiskowo ta sukienka,idealnie
ułożone włosy i makijaż. Patrzyłem się na nią cały czas ale
kiedy ona spojrzała na mnie szybko odwróciła wzrok co mnie
zraniło. Błogosławienie przyszłego małżeństwa i mogliśmy
jechać do kościoła.
Oczami Oliwi
Cały czas czułam wzrok Liama na sobie
co mi przeszkadzało. Maciek i Diana tak słodko razem wyglądali.
Dojechaliśmy do kościoła. Wysiedliśmy i poszliśmy do środka
budynku. Staliśmy na środku ołtarza. Cały kościół był bardzo
ładnie ubrany. Przed nami stały małe dzieci chłopczyk i
dziewczynka. Chłopiec trzymał obrączki a dziewczynka miała sypać
kwiatki. Uroczę. Mam nadzieję,że na moim ślubie też tak będzie.
Po chwili usłyszeliśmy marsz weselny. Powoli i gracją szliśmy na
sam początek. Patrzyłam na wszystkich gości. Dostrzegłam ciocię
Adę i małą Maję. Uśmiechnęła się. Uważnie słuchałam mowę
jaką wygłaszał ksiądz. Aż nawet się wzruszyłam. Potem
przyszedł czas na składanie przysięgi. Młoda para stanęła na
środku a my jako świadkowie z boku. Patrzyłam jak przysięgają
sobie miłość,wierność i uczciwość małżeńską. Zdenerwowana
Diana jak i Maciek patrzyli sobie w oczy. Takie romantyczne. Potem
obrączki. Kolejna dawka łez. Spojrzałam na rodziców oni
kompletnie się rozkleili. Wyglądało to słodko a zarazem zabawnie.
Potem koniec mszy wyszliśmy tak samo jak weszliśmy. Wychodząc
ludzie zebrani rzucali młodą parę ryżem i krzyczeli ''gorzko'' .
To był zwyczaj Polaków. Zakochani pocałowali się a zebrani
zaczęli krzyczeć życząc szczęścia. Stanęliśmy z boku a
wszyscy zebrani składali życzenia. Mimo że był to dopiero
początek byłam zmęczona. Po kolejnej godzinie życzeń mogliśmy
pojechać na przyjęcie weselne. Jechaliśmy dość szybko więc
byliśmy tam może po 15 minutach. Młoda para została przywitana
chlebem i solą a później napili się kieliszka wódki i rzucili za
siebie. Szkło rozbiło się co oznaczało szczęście. Maciek przy
drzwiach wziął Dianę na ręce i przeniósł ją do sali weselnej.
Później kilka godzin tańców i zabaw. Pierwszy taniec kolejne
dawki alkoholu zabawa ludzi i radość. Postanowiłam wziąć małą
i przejść się.
-Diana wezmę Oliwię na spacer –
powiedziałam
-Jasne a może pójdę z tobą?
-Nie ty się baw to twój dzień –
uśmiechnęłam się wzięłam małą na ręce wsadziłam do wózka i
poszłam. Spacerowałam po drodze. Słońce muskało moją twarz co
powodowało uczucie radości. Usłyszałam krzyk ktoś mnie wołał.
-Oliwia poczekaj! - rozpoznałam głos
Liama podbiegł do mnie
-Czego chcesz?
-Porozmawiać
-Nie mamy o czym – warknęłam
-Oliwia tyle czasu na to czekałem daj
mi czas
-Nie – szłam trochę szybciej ale on
złapał mnie za łokieć przez co odwróciłam się a on pocałował
mnie. Na początku byłam w szoku ale później w ogóle mi to nie
przesadzało wręcz przeciwnie. Pogłębiał pocałunek przez co
czułam stado motyli w brzuchu. Oderwaliśmy się od siebie kiedy
zabrakło nam tchu. Patrzyłam w jego oczy.
-Oliwia daj mi to wytłumaczyć –
prosił
-Dobrze – uległam. Szliśmy a Liam
mówił mi wszystko poklei jak było. -Skąd mogę mieć pewność
że to prawda? - spytałam kiedy skończył
-Uwierz mi ja tego nie chciałem kocham
tylko ciebie – dotykaliśmy się czołami się czołami
-Ja....potrzebuje czasu Liam.....ja nie
będę mogła tak od razu wpaść ci w ramiona i mówić,ze wszystko
będzie okej
-Rozumiem cię dam ci tyle czasu ile
tylko będziesz potrzebować. Będę na ciebie czekał - i odszedł
zostawiając mnie zagubioną z myślami
***********************************************************************************
Rozdział 40
hmm chyba nie wyszedł a jak ty sądzisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz