wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 37

Miesiąc później :
Dziś mamy 14 luty czyli Walentynki. Nie nawiedzę tego święta. Mam mdłości kiedy widzę te wszystkie zachowane pary i wszędzie tylko miłość blee. Powinnam się cieszyć bo mam kochającego chłopaka,ale i tak nic nie zmienia. Szłam sobie samotnie przez park. Liama nie widziałam od rana nie pisał,nie dzwonił. Zabolało mnie to,ale chyba był zajęty. Coś przykuło moją uwagę ale raczej ktoś. Chłopak i jakaś dziewczyna całowali się. On kogoś mi przypominał. Podeszłam trochę bliżej zamarłam. Poznałam tam mojego Liasia. Serce mi stanęło a w oczach miałam już łzy. On ten idealny,wierny,kochający mnie Payne zdradza mnie. Ale czego ja się ,mogłam spodziewać taki sławny facet może mieć każdą na kiwnięciem palca.
-Jak mogłeś! - krzyknęłam podchodząc do nich kiedy na mnie spojrzał spoliczkowałam go. Płakałam.
-Oliwia to nie tak jak myślisz – powiedział
-Nie? To jak? Co ja sobie myślałam,że będziemy kochającą się parą byłam taka nawiana – powiedziałam łapiąc się za głowę płacząc
-Daj mi to wytłumaczyć – złapał mnie za rękę ale szybko ją odsunęłam
-Zamknij się i nie dotykaj mnie! - krzyknęłam - Ja myślałam,że mnie kochasz naprawdę
-Kocham cię Oliwia
-Nie bądź śmieszny jak wrócę o ile wrócę ma cię nie być
-Ale.....
-Znikaj z mojego życia to koniec nienawidzę cię rozumiesz? - krzyknęłam załamana i zaczęłam biec przed siebie. Zapewne dalej zaczął całować się z tą dziwką. Biegłam przez las zalana łzami i załamana. Przewróciłam się o jakiś patyk i upadłam. Nie chciałam wstawać nie miałam sił. Zakryłam oczy i płakałam. Byłam strasznie załamana. Cały czas miałam przed oczami tą scenę. Dałam mu wolność widocznie dusił się w tym cholernym związku. Jak jak mogłam tego nie zobaczyć? Byłam taka głupia i naiwna. Leżałam na śniegu i płakałam cały czas. Świat właśnie się dla mnie w tym momencie skończył.
Oczami Liama
Oliwia zerwała ze mną? Nie to nie może być prawda. Ona nie dała mi tego wytłumaczyć. Byłem ze Sophią bo tak kazał udawać Modest. Oczywiście nie chciałem się zgodzić ale powiedzieli że mnie wywalą z zespołu. Tak naprawdę kocham Oliwię ale wiedziałem w jakim była stanie. Dlaczego za nią nie pobiegłem? Sophia mnie zatrzymała. Wyrwałem się jej.
-Zrywam z tym cholernym związkiem! - wykrzyczałem jej w twarz
-Nie możesz
-Mogę dla Oliwi zrobię wszystko mogą mnie już wyrzucić z zespołu w dupie to mam ona się dla mnie liczy – biegłem krzyczałem jej imię pytałem ludzi,ale nikt jej nie widział. Chodziłem godzinami przez park dosłownie wszędzie. Załamany usiadłem na ławce schowałem ręce w dłonie i zacząłem płakać. - Oliwia tak bardzo cię kocham - wyszeptałem sam do siebie....
Oczami Oliwi
Było już bardzo ciemno a ja obudziłam się. Wszystkie kości mnie bolały. Byłam bardzo zmarznięta. Usłyszałam kroki moje serce zaczęło bić szybciej momentalnie wstałam i zaczęłam biec przed siebie. Powoli kojarzyłam ten las. Tak to ten las w którym uciekaliśmy od Maxa. Postanowiłam pobiec do pani Uli. Po chwili biegu zapukałam do jej drzwi.
-Oliwia dziecko co się stało? - nic nie dopowiedziałam tylko przytuliłam się do jej ciała wybuchając płaczem – Wejdź do domu jesteś zimna - weszliśmy rozebrałam się i usiadłam na kanapie. Pani Ula okryła mnie kocem i podała chusteczki.
-Powiesz mi co się stało? Chcę ci pomóc – powiedziała z troską w głosie
-Chłopak....mnie zdradził – wychlipałam
-Boże moje biedactwo- przytuliła mnie mocno do siebie czułam się trochę lepiej -Dałaś mu to wytłumaczyć?
-Oczywiście,że nie dla mnie sprawa jest jasna
-Kochanie i tu zrobiłaś ogromny błąd powinnaś dać mu to wszystko wytłumaczyć
-Nie chcę go znać
-Doskonale cię rozumiem ja miałam podobny przypadek
-Tak?
-Mój mąż kiedyś zdradził mnie na moich oczach z moją przyjaciółką. Byłam tak samo załamana jak ty. Pisał do mnie dzwonił,ale ja nie chciałam z nim rozmawiać. Z pewnym czasem wzięłam się w garść omówiliśmy się w parku i wytłumaczył mi że Magda specjalnie pocałowała go bym już z nim nie była.
-I co pani zrobiła?
-Wytłumaczyliśmy sobie wszystko i wybaczyłam mu bo za bardzo go kochałam
-To gdzie on teraz jest?
-Zmarł kilka tygodni po tym jak się pogodziliśmy. Chorował na raka.
-Tak bardzo mi przykro
-Mną się nie przejmuj zastanów się nad tym co ci powiedziałam
-Dobrze
-Jesteś zmęczona idź spać
-Mogę zostać u pani na kilka dni?
-Oczywiście będzie mi bardzo miło w szafie masz kilka ubrań po mojej siostrze chyba powinny być dobre
-Może będą – uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam do gościnnej sypialni. Umyłam się przebrałam w jakąś piżamę i położyłam do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Ciągle ten obraz jak Liam i ona się całują. To wszystko mnie przerażało. Jakimś cudem zasnęłam. Rano ktoś upierdliwie mnie budził.
-Kochanie wstań ja muszę wyjść – powiedziała pani Ula
-Już wstaje – powiedziałam wstałam i udaliśmy się do drzwi pożegnałam się z panią Ulą i na stole zobaczyłam coś co kusiło mnie. Mianowicie była tam wódka i leki nasenne. Nie mogłam wytrzymać wzięłam kilka włożyłam do ust i popijałam wódką.
-Żegnaj Liam mam nadzieję że będziesz szczęśliwy – powiedziałam odpływając po jakimś czasie zamknęłam oczy.....
Oczami Pani Uli
W moim wieku wszystkiego zapominam. Wróciłam do domu a ponieważ miałam zapasowe klucze nie miałam problemu z otworzeniem ich. Skierowałam się do salonu a tam co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Moja Oliwia leżała nie przytomna a w ręku trzymała wódkę i leki nasenne.
-Boże coś ty zrobiła – powiedziałam wybierając numer na pogotowie. Cały czas próbowałam ją obudzić,ale nic z tego. Po jakiś 30 minutach zjawili się funkcjonariusze. Zabrali ją na noszach i wyszliśmy z domu. Wsiadłam z nimi do karetki i na sygnale ruszyliśmy do szpitala. W środku modliłam się o to by nic się jej nie stało. Jechaliśmy dość szybko i po chwili znaleźliśmy się w budynku.
-Musi pani powiadomić rodzinę – powiedział lekarz wzięłam jej telefon i z wielkim trudem wybrałam numer o nazwie brat.
-Hej Oli dawno nie rozmawialiśmy – usłyszałam ucieszony głos
-Ty jesteś bratem Oliwi?
-Tak to a pani kim jest?
-Nie ma czasu na wytłumaczenia musisz przyjechać do szpitala Oliwia chciała popełnić samobójstwo
-O mój boże dobrze już jadę proszę podać mi adres – podałam mu adres i rozłączył się usiadłam na krześle i czekałam
Oczami Maćka
Kiedy usłyszałem,że Oliwia chciała się zabić słabo mi się zrobiło. Szybko się ubrałem.
-Gdzie idziesz? - spytała Diana trzymając na rękach małą Oliwię
-Oliwia chciała popełnić samobójstwo muszę jechać
-Pojadę z tobą – powiedziała
-Nie zostań z małą
-Dobrze ale informuj mnie
-Jasne – ucałowałem moją przyszłą żonę i córkę po drodze do samochodu zadzwoniłem do Liama
-Halo?
-Liam ruszaj się i do szpitala
-Po co?
-Oliwia chciała popełnić samobójstwo
-Co?!
-Ruszaj się
-Jasne tylko podaj mi adres
Podałem mu adres i szybko pojechałem do szpitala.
Oczami Liama
Oliwia chciała się zabić przez mnie. Szybko się ubrałem i wsiadłem do samochodu. Starałem się tak szybko dojechać jak było to możliwe. Zaparkowałem auto szybko wysiadłem i biegłem do budynku. Na korytarzu ujrzałem Maćka i jakąś starszą panią. Podbiegłem do nich.
-I co wiadomo coś?
-Nie jeszcze nic
-Ty jesteś Liam? - spytała starsza pani
-Tak to ja
-Chodź musimy poważnie porozmawiać – złapała mnie za dłoń i zaprowadziła mnie dalej
-Co się stało?
-To się stało,że przez ciebie Oliwia chciała się zabić dlaczego to jej zrobiłeś?
-To nie moja wina ona nie chciała mi tego wyjaśnić
-Opowiedz mi co się stało
Opowiedziałem jej wszystko po kolei. Słuchała mnie bardzo uważnie.
-Przepraszam że na ciebie tak naskoczyłam
-Nic się nie stało
-Daj jej trochę czasu nie naskakuj na nią
-Zdaję sobie z tego sprawę
-Życzę ci powodzenia
Ujrzałem lekarza podeszliśmy do niego.
-I co z nią? - spytał Maciek
-A kim pan jest?
-Jestem jej bratem
-A więc pani Oliwia przeszła płukanie żołądka i teraz śpi.
-Czy mogę do niej wejść? - zapytałem
-Tak proszę
Wszyscy się zgodzili bym ja pierwszy wszedł. Powoli wszedłem do pomieszczeni gdzie leżała ona.
Spała. Usiadłem na krześle. Złapałem jej dłoń. Zaczęła powoli otwierać oczy.
__________________________________________________________________________________-
Rozdział 37
Najbardziej chciałabym podziękować moim przyjaciółką które wspierają mnie i motywują do dalszego działania bardzo wam dziękuje <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz