Rano wstałam ponieważ tata dziś wyjeżdża.Skierowałam się do łazienki biorąc te ubrania .Szybki
prysznic, makijaż ,spięłam włosy w koka i byłam gotowa.Tata był
już gotowy na dole.
-To co jedziemy? - zapytałam.
-Jestem gotowy – odpowiedział
spakowałam do torebki telefon,jabłko,wodę,portfel i kluczyki jak i
od samochodu tak i od domu.
-Pożegnałeś się z mamą? -
zapytałam kiedy już siedliśmy do samochodu.
-Jasne że tak tylko Maćka jeszcze
nie,ale może to zrozumie.
-Myślę,że tak w końcu teraz dużo
spędza czasu z Dianą.
-Boże jak ten czas leci już niedługo
zostanę dziadkiem nie spodziewałem się tego.
-Oj tato - zatrzymałam się bo już
dojechaliśmy.
-Myślałem,że to ty pierwsza będziesz
miała dziecko.
-Niestety się pomyliłeś chodźmy –
ponieważ mieliśmy jeszcze 30 minut do odprawy poszliśmy na kawę.
- Tato ostatnio o tym dużo myślałam - zaczęłam.
-O czym?
-Chciałabym się przeprowadzić do
domu babci.Nie chcę by ktoś inny w nim zamieszkał.
-Kotku to bardzo poważna decyzja
jesteś tego pewna?
-Oczywiście
-Jeżeli tego tak bardzo chcesz to
pozwalam ci chcę byś była szczęśliwa – podeszłam do taty i
przytuliłam go z całej siły.
-Dziękuje ci
Usłyszeliśmy,że pasażerowie do
Anglii proszeni są do odprawy.Wzięliśmy torby i skierowaliśmy się
w wyznaczone miejsce.Nie lubię pożegnań zawsze wtedy płaczę.
-Córciu nie płacz bo ja też będę –
powiedział przytulając mnie.
-Obiecaj,że będziesz dzwonił do nas.
-Oczywiście,że będę dzwonił,zawsze będę cię kochał moja mała córeczko.
-Przepraszam,ale musi panu już iść –
powiedziała pani.
-Tak już,kochanie uważaj na siebie
ucałuj Maćka i Dianę.
-Dobrze idź już
-Kocham cię Oliwia
-Ja ciebie też tato – pomachałam mu
na do widzenia,kiedy straciłam go z oczu szłam wolnym krokiem do
samochodu.Kiedy już wsiadłam skierowałam się do domu Diany
ponieważ jedziemy do pani Uli.Zatrzymałam się w przy jej bramie
zatrąbiłam a ta chwilę później wyszła.
-Hej mamuśko – pocałowałam ją w
polik na powitanie kiedy weszła.
-Ty się nie mądrzyj tak – pogroziła
palcem a ja się zaśmiałam
-Mam rozumieć,że zmiana humorków –
powiedziałam kiedy już odjechaliśmy.
-Jasne dobra nie ważne co u ciebie?
-Bez zmian,ale postanowiłam się
przeprowadzić
-Co? Oli gdzie? - zapytała
-Do domu babciu nie pozwolę go sprzedać
mam zamiar jak najszybciej się tam wprowadzić.
-Boże ale mnie przestraszyłaś,że
gdzieś za granicę.
-Nie denerwuj się – zaśmiałam się
-A właśnie słyszałam,że znaleźli
dawcę
-To wspaniałe uczucie tylko szkoda że
nie wiem kto to
-Jak to?
-Lekarze nie chcą powiedzieć sama nie
wiem dlaczego,ale mniejsza z tym patrz już jesteśmy.
Zatrzymałam się i wysiadłyśmy
zablokowałam samochód i udaliśmy się do drzwi.Zapukałam
delikatnie a po chwili pojawiła się pani Ula.
-Ooo dziewczynki boże co wy tu
robicie? - zapytała przytulając nas.
-Przyjechałyśmy panią odwiedzić
stęskniłyśmy się – powiedziała Diana.
-Ciesze się bardzo wchodźcie bo jest
chłodno – wpuściła nas do środka nic się nie zmieniło od tych
3 miesięcy. - Chcecie herbaty albo kawy? - zapytała kiedy weszłyśmy
do środka.
-Może herbaty pomóc pani? - zapytałam
-Jesteście moimi gośćmi siedźcie
sobie ja zaraz przyjdę.
Spędziłyśmy u pani Uli ponad cztery
godziny,ale było bardzo miło.
-Mamy coś dla pani – powiedziałam
idąc po prezent.
-Dla mnie?
-Chciałyśmy pani podziękować za
uratowanie życia i opiekę jaką nam pani zaoferowała.To bardzo dla
nas znaczy i w ramach podziękowań mamy dla pani skromny prezent – powiedziała Diana podeszłyśmy do pani Uli i dałyśmy jej złoty
łańcuszek i kwiaty.Zauważyłam łzy w oczach pani Uli.
-Boże dziewczynki ja zrobiłam to bo
widziałam,że tego potrzebujecie.Jesteście dla mnie jak rodzina
-My panią też traktujemy jak rodzina
– przytuliłyśmy się – Musimy już jechać późno jest a mnie
czka przeprowadzka – powiedziałam biorąc torebkę
-Przeprowadzasz się?
-Tak
-W końcu kiedyś nadejdzie ten
dzień.Odwiedzajcie mnie.
-Na pewno jeszcze przyjedziemy – powiedziała Diana.
-Uważajcie na siebie
-Pani też niech na siebie uważa
-Do widzenia
-Do widzenia – odpowiedziałyśmy
machając odjechałyśmy cała drogę rozmawiając.Zatrzymałam się
przy domu Diany.
-To teraz musimy się pożegnać –
powiedziała
-Jutro się widzimy?
-Jasne zdzwonimy się pa
-Pa
Pojechałam do swojego domu
zaparkowałam.Weszłam lecz nikogo nie było zawołałam Dianę ta
szybko się pojawiła wzięłam ją na ręce.
-Tęskniłaś za pańcią? - zapytałam
a ta oblizała mój policzek – To chyba znaczy tak – zaśmiałam
się.Poczułam wibracje mojego telefonu wiadomość od taty :
''Córciu doleciałem nie martw się o mnie śpij smacznie ''
odpisałam
mu i poszłam na górę wziąć długą kąpiel.Nalałam wody i specjalnego płynu do bąbelków.Za nużyłam swoje zmęczone ciało
zamykając oczy.Po jakimś czasie usłyszałam szczekanie Diany,wyszłam
z wody owinęłam się ręcznikiem i zeszłam zobaczyć co się
dzieje.Kiedy zeszłam nikogo nie było tylko Diana.
-Czemu szczekasz? - zapytałam wtedy ktoś przytkał mi buzie ręką
moje serce zaczęło szybciej bić.
-Kochanie długo na mnie czekałaś? - zapytał znajomy mi głos
nawet nie chciałam się odwracać.Łzy zaczęły mi lecieć bałam
się. - Twoje ciało strasznie mnie kusi może się zabawimy? - ja
tylko przekręciłam głową na nie ale on zaczął dotykać moje
ciało.Bałam się tak cholernie się bałam.Powoli ciągnął mnie w
stronę sofy,ale usłyszałam,że ktoś wchodzi.Zobaczyłam
Maćka,który kiedy zobaczył mnie padł w wściekłość.
-Zostaw ją! - krzyknął
-Nie podchodź bo ją zabiję – powiedział przykładając mi do
głowy pistolet bałam się jeszcze bardziej.
-Puść ją zrobimy co chcesz,ale ją wypuść
-Wiesz słyszałem ten tekst to już nudne – szliśmy w stronę
tarasu Maciek szedł za nami
-Mogę ci zapłacić tylko powiedz ile
-Tu cena nie gra roli..
-Ile! - krzyknął
-Nie krzycz na mnie bo mała zginie a tego byś nie chciał –
powiedział bardziej przykładając pistolet nic nie widziałam
ponieważ przez łzy obraz mi się zamazał.Po chwili usłyszałam
syreny policyjne odetchnęłam,ale Max naładował pistolet.Modliłam
się o szybką śmierć,ale policja szybko wpadła, i za nim on chciał
coś zrobić postrzelili go on upadł i ja upadłam.Maciek szybko
podbiegł do mnie przytulając moje wystraszone ciało.
-Oliwia
już po wszystkim nie płacz.Już jesteś bezpieczna chodź - pomógł
mi wstać nie miałam na nic siły. Zaprowadził mnie do pokoju bym
mogła się przebrać w coś normalnego ledwo widząc i płacząc
ubrałam się w piżamę.Wyszłam Maciek już czekał przytulił mnie
głaszcząc mnie po włosach.
-Ja....się......bałam......ja......myślałam.....że......on......mnie......zabije
– powiedziałam jąkając się i dławiąc łzami.
-Siostrzyczko już jesteś bezpieczna on cię już nie skrzywdzi
obiecuje ci to.Chodź weźmiesz leki – usiadłam na łóżku
widziałam jak ręce mu się trzęsą nasypał leki podał mi je z
wodą.Połknęłam je i położyłam się.
-Zostaw mnie samą – powiedziałam odwracając się.poczułam
-Na pewno chcesz zostać sama?
-Tak idź już
-Jak by co jestem u siebie.
Nic nie odpowiedziałam usłyszałam zamykające się
drzwi.Przytuliłam się do poduszki płakałam ciągle się
bałam.Chciałabym żeby Liam tu był by mnie przytulił i
powiedział,że wszystko będzie w porządku.Nie było tak muszę
liczyć sama na siebie.Kiedy ten koszmar w końcu się skończy? Cała
się trzęsłam nie z zimna tylko ze strachu tu chyba normalne.Nie
mogę zasnąć choć jest po 3 w nocy.Usłyszałam wibracje telefonu
z trzęsącymi się rękami sięgnęłam po urządzenie.Wiadomość od
Liama? ''Wiem co się stało Oliwia nie wiemsz jak źle się czuję
ja jestem tu a ty tam cierpisz'' odpisałam ''A skąd ty możesz wiedzieć czy cierpię?'' odłożyłam telefon na półkę i
znów płakałam lecz usłyszałam,że ktoś do mnie dzwoni.To był on wahałam się czy odebrać,ale odbierałam.
-Halo? - powiedziałam zapłakanym głosem.
-Oliwia lecę do Polski – powiedział
-Możesz sobie darować – odpowiedziałam.
-Nie mogę cię zostawić samą w takim stanie niedługo będę.
-Ale.... - nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.Nie
musi się litować nade mną tylko dlatego że Max chciał mnie
zabić.Co by było gdyby Maciek nie przyszedł? Jak jak bym to
zniosła? Leżałam na łóżku jeszcze godzinę kiedy usłyszałam
dzwonek do drzwi.Bałam się zejść,ale wiem że w domu jest Maciek
i mama.Powoli schodziłam ze stołu wzięłam nóż dla
bezpieczeństwa.Załapałam za klamkę od drzwi i powoli je
otwierałam.
-Oliwia? - zapytał mój chłopak widząc,że mam nóż w
ręku.Podszedł do mnie a ja wtuliłam się w jego ciało puszczając
nóż.Łzy leciały mi po poliku staliśmy tak dłużysz czas w jego
ramionach czułam się bezpiecznie -Nikt ci nie zrobi krzywdy nie
pozwolę na to – pocałował mnie w czoło.
-Bałam się,tak bardzo się bałam – powiedziałam dławiąc się
swoimi łzami.
-Ciii już jestem przy tobie choć położymy się spać dobrze? -
zapytał a ja pokiwałam twierdząco głową.Udaliśmy się do mojego
pokoju położyliśmy się w łóżku wtuliłam się w Liama tors i
szybko usnęłam.
Rozdział 27
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz