sobota, 3 maja 2014

Rozdział 27

Rano wstałam ponieważ tata dziś wyjeżdża.Skierowałam się do łazienki biorąc te ubraniahttp://img.stylistki.pl/sets/029c5e1d6a9c138fc85ca711259b050b-1399058348-s421427.jpg?v=0  .Szybki prysznic, makijaż ,spięłam włosy w koka i byłam gotowa.Tata był już gotowy na dole.
-To co jedziemy? - zapytałam.
-Jestem gotowy – odpowiedział spakowałam do torebki telefon,jabłko,wodę,portfel i kluczyki jak i od samochodu tak i od domu.
-Pożegnałeś się z mamą? - zapytałam kiedy już siedliśmy do samochodu.
-Jasne że tak tylko Maćka jeszcze nie,ale może to zrozumie.
-Myślę,że tak w końcu teraz dużo spędza czasu z Dianą.
-Boże jak ten czas leci już niedługo zostanę dziadkiem nie spodziewałem się tego.
-Oj tato - zatrzymałam się bo już dojechaliśmy.
-Myślałem,że to ty pierwsza będziesz miała dziecko.
-Niestety się pomyliłeś chodźmy – ponieważ mieliśmy jeszcze 30 minut do odprawy poszliśmy na kawę. - Tato ostatnio o tym dużo myślałam - zaczęłam.
-O czym?
-Chciałabym się przeprowadzić do domu babci.Nie chcę by ktoś inny w nim zamieszkał.
-Kotku to bardzo poważna decyzja jesteś tego pewna?
-Oczywiście
-Jeżeli tego tak bardzo chcesz to pozwalam ci chcę byś była szczęśliwa – podeszłam do taty i przytuliłam go z całej siły.
-Dziękuje ci
Usłyszeliśmy,że pasażerowie do Anglii proszeni są do odprawy.Wzięliśmy torby i skierowaliśmy się w wyznaczone miejsce.Nie lubię pożegnań zawsze wtedy płaczę.
-Córciu nie płacz bo ja też będę – powiedział przytulając mnie.
-Obiecaj,że będziesz dzwonił do nas.
-Oczywiście,że będę dzwonił,zawsze będę cię kochał moja mała córeczko.
-Przepraszam,ale musi panu już iść – powiedziała pani.
-Tak już,kochanie uważaj na siebie ucałuj Maćka i Dianę.
-Dobrze idź już
-Kocham cię Oliwia
-Ja ciebie też tato – pomachałam mu na do widzenia,kiedy straciłam go z oczu szłam wolnym krokiem do samochodu.Kiedy już wsiadłam skierowałam się do domu Diany ponieważ jedziemy do pani Uli.Zatrzymałam się w przy jej bramie zatrąbiłam a ta chwilę później wyszła.
-Hej mamuśko – pocałowałam ją w polik na powitanie kiedy weszła.
-Ty się nie mądrzyj tak – pogroziła palcem a ja się zaśmiałam
-Mam rozumieć,że zmiana humorków – powiedziałam kiedy już odjechaliśmy.
-Jasne dobra nie ważne co u ciebie?
-Bez zmian,ale postanowiłam się przeprowadzić
-Co? Oli gdzie? - zapytała
-Do domu babciu nie pozwolę go sprzedać mam zamiar jak najszybciej się tam wprowadzić.
-Boże ale mnie przestraszyłaś,że gdzieś za granicę.
-Nie denerwuj się – zaśmiałam się
-A właśnie słyszałam,że znaleźli dawcę
-To wspaniałe uczucie tylko szkoda że nie wiem kto to
-Jak to?
-Lekarze nie chcą powiedzieć sama nie wiem dlaczego,ale mniejsza z tym patrz już jesteśmy.
Zatrzymałam się i wysiadłyśmy zablokowałam samochód i udaliśmy się do drzwi.Zapukałam delikatnie a po chwili pojawiła się pani Ula.
-Ooo dziewczynki boże co wy tu robicie? - zapytała przytulając nas.
-Przyjechałyśmy panią odwiedzić stęskniłyśmy się – powiedziała Diana.
-Ciesze się bardzo wchodźcie bo jest chłodno – wpuściła nas do środka nic się nie zmieniło od tych 3 miesięcy. - Chcecie herbaty albo kawy? - zapytała kiedy weszłyśmy do środka.
-Może herbaty pomóc pani? - zapytałam
-Jesteście moimi gośćmi siedźcie sobie ja zaraz przyjdę.
Spędziłyśmy u pani Uli ponad cztery godziny,ale było bardzo miło.
-Mamy coś dla pani – powiedziałam idąc po prezent.
-Dla mnie?
-Chciałyśmy pani podziękować za uratowanie życia i opiekę jaką nam pani zaoferowała.To bardzo dla nas znaczy i w ramach podziękowań mamy dla pani skromny prezent – powiedziała Diana podeszłyśmy do pani Uli i dałyśmy jej złoty łańcuszek i kwiaty.Zauważyłam łzy w oczach pani Uli.
-Boże dziewczynki ja zrobiłam to bo widziałam,że tego potrzebujecie.Jesteście dla mnie jak rodzina
-My panią też traktujemy jak rodzina – przytuliłyśmy się – Musimy już jechać późno jest a mnie czka przeprowadzka – powiedziałam biorąc torebkę
-Przeprowadzasz się?
-Tak
-W końcu kiedyś nadejdzie ten dzień.Odwiedzajcie mnie.
-Na pewno jeszcze przyjedziemy – powiedziała Diana.
-Uważajcie na siebie
-Pani też niech na siebie uważa
-Do widzenia
-Do widzenia – odpowiedziałyśmy machając odjechałyśmy cała drogę rozmawiając.Zatrzymałam się przy domu Diany.
-To teraz musimy się pożegnać – powiedziała
-Jutro się widzimy?
-Jasne zdzwonimy się pa
-Pa
Pojechałam do swojego domu zaparkowałam.Weszłam lecz nikogo nie było zawołałam Dianę ta szybko się pojawiła wzięłam ją na ręce.
-Tęskniłaś za pańcią? - zapytałam a ta oblizała mój policzek – To chyba znaczy tak – zaśmiałam się.Poczułam wibracje mojego telefonu wiadomość od taty : ''Córciu doleciałem nie martw się o mnie śpij smacznie '' odpisałam mu i poszłam na górę wziąć długą kąpiel.Nalałam wody i specjalnego płynu do bąbelków.Za nużyłam swoje zmęczone ciało zamykając oczy.Po jakimś czasie usłyszałam szczekanie Diany,wyszłam z wody owinęłam się ręcznikiem i zeszłam zobaczyć co się dzieje.Kiedy zeszłam nikogo nie było tylko Diana.
-Czemu szczekasz? - zapytałam wtedy ktoś przytkał mi buzie ręką moje serce zaczęło szybciej bić.
-Kochanie długo na mnie czekałaś? - zapytał znajomy mi głos nawet nie chciałam się odwracać.Łzy zaczęły mi lecieć bałam się. - Twoje ciało strasznie mnie kusi może się zabawimy? - ja tylko przekręciłam głową na nie ale on zaczął dotykać moje ciało.Bałam się tak cholernie się bałam.Powoli ciągnął mnie w stronę sofy,ale usłyszałam,że ktoś wchodzi.Zobaczyłam Maćka,który kiedy zobaczył mnie padł w wściekłość.
-Zostaw ją! - krzyknął
-Nie podchodź bo ją zabiję – powiedział przykładając mi do głowy pistolet bałam się jeszcze bardziej.
-Puść ją zrobimy co chcesz,ale ją wypuść
-Wiesz słyszałem ten tekst to już nudne – szliśmy w stronę tarasu Maciek szedł za nami
-Mogę ci zapłacić tylko powiedz ile
-Tu cena nie gra roli..
-Ile! - krzyknął
-Nie krzycz na mnie bo mała zginie a tego byś nie chciał – powiedział bardziej przykładając pistolet nic nie widziałam ponieważ przez łzy obraz mi się zamazał.Po chwili usłyszałam syreny policyjne odetchnęłam,ale Max naładował pistolet.Modliłam się o szybką śmierć,ale policja szybko wpadła, i za nim on chciał coś zrobić postrzelili go on upadł i ja upadłam.Maciek szybko podbiegł do mnie przytulając moje wystraszone ciało.
-Oliwia już po wszystkim nie płacz.Już jesteś bezpieczna chodź - pomógł mi wstać nie miałam na nic siły. Zaprowadził mnie do pokoju bym mogła się przebrać w coś normalnego ledwo widząc i płacząc ubrałam się w piżamę.Wyszłam Maciek już czekał przytulił mnie głaszcząc mnie po włosach.
-Ja....się......bałam......ja......myślałam.....że......on......mnie......zabije – powiedziałam jąkając się i dławiąc łzami.
-Siostrzyczko już jesteś bezpieczna on cię już nie skrzywdzi obiecuje ci to.Chodź weźmiesz leki – usiadłam na łóżku widziałam jak ręce mu się trzęsą nasypał leki podał mi je z wodą.Połknęłam je i położyłam się.
-Zostaw mnie samą – powiedziałam odwracając się.poczułam
-Na pewno chcesz zostać sama?
-Tak idź już
-Jak by co jestem u siebie.
Nic nie odpowiedziałam usłyszałam zamykające się drzwi.Przytuliłam się do poduszki płakałam ciągle się bałam.Chciałabym żeby Liam tu był by mnie przytulił i powiedział,że wszystko będzie w porządku.Nie było tak muszę liczyć sama na siebie.Kiedy ten koszmar w końcu się skończy? Cała się trzęsłam nie z zimna tylko ze strachu tu chyba normalne.Nie mogę zasnąć choć jest po 3 w nocy.Usłyszałam wibracje telefonu z trzęsącymi się rękami sięgnęłam po urządzenie.Wiadomość od Liama? ''Wiem co się stało Oliwia nie wiemsz jak źle się czuję ja jestem tu a ty tam cierpisz'' odpisałam ''A skąd ty możesz wiedzieć czy cierpię?'' odłożyłam telefon na półkę i znów płakałam lecz usłyszałam,że ktoś do mnie dzwoni.To był on wahałam się czy odebrać,ale odbierałam.
-Halo? - powiedziałam zapłakanym głosem.
-Oliwia lecę do Polski – powiedział
-Możesz sobie darować – odpowiedziałam.
-Nie mogę cię zostawić samą w takim stanie niedługo będę.
-Ale.... - nie zdążyłam nic powiedzieć bo się rozłączył.Nie musi się litować nade mną tylko dlatego że Max chciał mnie zabić.Co by było gdyby Maciek nie przyszedł? Jak jak bym to zniosła? Leżałam na łóżku jeszcze godzinę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Bałam się zejść,ale wiem że w domu jest Maciek i mama.Powoli schodziłam ze stołu wzięłam nóż dla bezpieczeństwa.Załapałam za klamkę od drzwi i powoli je otwierałam.
-Oliwia? - zapytał mój chłopak widząc,że mam nóż w ręku.Podszedł do mnie a ja wtuliłam się w jego ciało puszczając nóż.Łzy leciały mi po poliku staliśmy tak dłużysz czas w jego ramionach czułam się bezpiecznie -Nikt ci nie zrobi krzywdy nie pozwolę na to – pocałował mnie w czoło.
-Bałam się,tak bardzo się bałam – powiedziałam dławiąc się swoimi łzami.
-Ciii już jestem przy tobie choć położymy się spać dobrze? - zapytał a ja pokiwałam twierdząco głową.Udaliśmy się do mojego pokoju położyliśmy się w łóżku wtuliłam się w Liama tors i szybko usnęłam.

Rozdział 27

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz