Cały następny dzień przesiedziałam w swoim pokoju.Nic nie jadłam nic nie piłam wyglądałam pewnie
tragicznie.Nie umalowana i nie uczesana po prostu byłam w
szoku.Niestety muszę się zacząć ogarniać ponieważ Liam chce mnie
zabrać na taką niby randkę,ale ja nie mam ochoty.Niechętnie
wstałam ponieważ na 18 muszę być gotowa.Wzięłam te ubrania Kiedy tylko wyszłam usłyszałam dzwonek do drzwi.Co to już? Spojrzałam na zegarek 18 jaki punktualny pomyślałam.Zeszłam na
dół w salonie on już stał z bukietem czerwonych róż moich
ulubionych.
-Ślicznie wyglądasz – powiedział
całując mnie w usta.
-Rozmażesz mi błyszczyk –
powiedziałam śmiejąc się
-Dobrze wyglądasz choć już -
powiedział łapiąc mnie za rękę
-No dobra dobra już – wyszliśmy
otworzył mi drzwi od swojego samochodu wsiadłam a po chwili za kierownicą.
-To co dziś zaplanowałeś? - zapytałam
-Nie mogę ci powiedzieć tajemnica.
-Nie bądź tajemniczy.
-Nie powiem
Jechaliśmy może jeszcze jakieś 15
minut kiedy dojechaliśmy do najdroższej restauracji u
nas.Wysiedliśmy,weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca.
-Liam ty chyba zwariowałeś
-Czemu?
-Zabierasz mnie do najdrożej
restauracji jak ja ci oddam pieniądze
-Kochanie nie chcę słyszeć o
pieniądzach
-Ale...
-Oliwia proszę cię
Zamówiliśmy dania i nie musieliśmy
długo czekać na nasze zamówienia.Zjedliśmy w ciągłej rozmowie.
-Jezu padam za dużo – powiedziałam
opadając na krzesło.
-Kochanie jeszcze przed nami deser.
-Deser nie Liam nie dam rady pękam –
zaśmiał się
Nie jedliśmy deseru i żeby trochę to spalić postanowiliśmy pójść na spacer.W pewnym momencie Liam
założył mi opaskę na oczy trochę się przestraszyłam.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Mam dla ciebie niespodziankę
-Wiesz jakie ja mam zdanie na temat niespodzianek wiesz....
-Oliwia cicho już –
powiedział,szliśmy może jeszcze z 15 minut kiedy mieliśmy wejść
po schodach.Poczułam,że nie czuje ziemi co oznaczało,że mój
chłopak wziął mnie na ręce.
-Wiesz,że nie musisz?
-Wiem już jesteśmy – postawił mnie
na ziemi – jesteś gotowa?
-Od jakiegoś czasu
Powoli ściągnął mi opaskę,a kiedy
już to zrobił to co zobaczyłam byłam w ciężkim
szoku.Zobaczyłam salę taneczną wszystko tak jak było moje Street
Dance upadłam na kolana.Łzy szczęścia leciały mi po polikach.
-Boże..... - powiedziałam patrząc
na każdy element
-Podoba ci się?
-To jest najpiękniejsze co mogło mnie
spotkać.Kto to zrobił?
-Ja,chłopaki,twoja rodzina no i
budowlańcy.Jesteś zadowolona?
-Kochanie jestem najszczęśliwszą
osobą na świecie kocham cię.Tak bardzo wam dziękuje –
przytuliłam go.
-Wiedziałem jak za tym tęskniłaś
-Boże to jest piękne nareszcie wrócę
boże
-Starałem się aby ci się podobało
-Jest cudownie tak bardzo wam dziękuje
– wtuliłam się w jego ciało a ten odwzajemnił mój gest.
-Może już idźmy do domu jest już
ciemno – powiedział przerywając ciszę.
-Musimy? - zapytałam zrezygnowana
-Raczej nie będziemy tu nocować
-Dlaczego?
-Oliwia o czym ty myślisz?
-No dobrze chodźmy – ostatni raz spojrzałam na pakiet i wyszliśmy.Poszliśmy do samochodu wsiedliśmy
i pojechaliśmy do mojego domu.Po wejściu do budynku przywitałam
się z mamą,Liam też to zrobił.Udaliśmy się na górę byłam
zmęczona zresztą jak zawsze,ale mniejsza z tym.Poszłam wziąć
ciepły prysznic.Przebrałam się w to i położyłam się do
łóżka.Po mnie poszedł Liam dałam mu jego dresy i T-shirt,które
u mnie zostawił.Usłyszałam wibracje mojego telefonu uniosłam się
na łokciach sięgając po urządzanie dzwoniła nie kto inny jak
Diana.
-Hej mamusiu – powiedziałam śmiejąc
się wiedziałam,że zaraz wybuchnie.
-Oliwia co ja ci mówiłam! - krzyknęła,że musiałam trochę oddalić telefon bym nie ogłuchła.
-Jej nie krzycz tak chce mieć jeszcze
dobry słuch – zaśmiałam się
-Nie wiem co jest w tym takiego śmiesznego.
-Ojj no dobrze przepraszam,ale to
zabawne jak się złościsz
-Oliwia... - zaczęła mówić przez
zęby słyszałam to i czułam
-Dobra to czemu dzwonisz? - zapytałam
w końcu musiał być jakiś powód
-Jutro odbędzie się impreza charytatywna dla chorych dzieci oni tam będą.Chciałabym żebyś
poszła ze mną co ty na to? - uwielbiam dzieci a skoro są chore
bardzo chętnie pomogę.
-Jasne z miłą chęcią to o której
mam po ciebie być?
-Impreza zaczyna się o 17 więc może
16:30?
-Oki to widzimy się jutro
-Dobra paa
-Pa mamu...
-Oliwia!
-Do widzenia – rozłączyłam się
śmiejąc,jestem głupia śmieje się ze swojej najlepszej
przyjaciółki,która jest w ciąży nie wypada.Spojrzałam przez
siebie i zobaczyłam ręcznik wczorajszy.Wszystko mi się
przypomniało po chwili poczułam,że mam mokre poliki.Przytuliłam
się mocno do poduszki trzęsąc się ze strachu.
-Przepraszam,że tak długo,ale... -
powiedział Payne ale kiedy zobaczył w jakim jestem stanie szybko do
mnie podbiegł nic nie mówiąc przytulił mnie. - Oliwia jesteś
bezpieczna on nie żyje nic ci już nie zrobi.
-Nie żyje? - zapytałam spoglądając
na twarz Liama.
-Wczoraj zmarł jadąc do szpitala.Już
nigdy więcej nic ci się nie stanie obiecuję ci to. - pokiwałam
twierdząco głową wtuliłam się w tors chłopaka i bardzo szybko usnęłam.Rano moje nozdrza poczuły przyjemny zapach otworzyłam oczy
godzi na 10 no nieźle.Poleżałam jeszcze chwilę i poczłapałam na
dół.Im niżej schodziłam tym zapach był intensywniejszy.Kiedy
weszłam do kuchni Liam robił naleśniki uśmiechnęłam się
podeszłam do niego przytulając od tyłu.
-Nie musiałeś – powiedziałam
-Chciałem zrobić ci niespodziankę
-Nie potrzebnie mogłeś mnie obudzić byśmy zrobili razem dziwnie się czuje.Mogę ci w czymś pomóc?
-Słodko spałaś nie miałem
serca,skoro chcesz możesz pokroić owoce.
-Jasne – przy krojeniu niestety
przejechałam nożem po palcu przez co na mojej twarzy pojawił się
grymas – Auć – powiedziałam
-Co się stało?
-Zamyślałam się i przecięłam sobie
palec boli – powiedziałam
-Oh ty gapo choć zaopatrzymy to –
pociągnął mnie do łazienki - Gdzie macie apteczkę?
-Pod umywalką - wyjął apteczkę polał
woda utleniona mój krwawiący palce przez co syknęłam czując
pieczenie.Sprawnie przykleił plaster i nie czułam już tak
wielkiego bólu.
-Mama zawsze całowała mnie w miejsce
gdzie mnie boli – powiedziałam jak mała dziewczynka Payne zaśmiał
się i pocałował palec – Jeszcze tu – pokazałam na usta teraz
to ja się zaśmiałam.Liaś zbliżył się do mnie powodując,że
nasze usta dzieliły milimetry.Powoli rozpoczął pocałunek czułam
jak się uśmiecha.Całowaliśmy się tak puki zabrakło nam
powietrza,poczułam zapach spalenizny.
-Czujesz to? - zapytałam.
-Co?
-Coś się przypala
-Naleśniki! - krzyknęliśmy razem i jak najszybciej pobiegliśmy do kuchni tak jak mówiłam naleśniki nam się
spaliły.Otworzyłam okno by wypędzić ten odrzucający zapach.
-No to po śniadaniu – opadłam na
krzesło
-Wcale,że nie bo zdążyłem upiec
cztery kochanie.
-Jej jesteś cudowny
-Ma się te zdolności
Po pysznym śniadaniu przebrałam się
w to i zeszłam na dół gdzie czekał chłopak.
-Liam mam pytanie
-Pytaj
-Wczoraj dzwoniła do mnie Diana i
pytała czy dziś pójdę z nią na imprezę charytatywną zgodziłam
się chciałabym żebyś poszedł ze mną.
-Oczywiście,że z tobą pójdę
-Dziękuje będzie mi bardzo miło
-To o 16 będziesz u mnie?
-Jasne wiesz to ja chyba pojadę na
jakieś zakupy nie brałem czegoś eleganckiego.
-Jak zwykle
-Dobra dawaj dziubasa i jadę – dałam
mu tego niby ''dziubasa'' pożegnałam się z nim i poszłam się
jakoś ogarnąć.Kąpiel,która trwała może z godzinę? Chyba
tak.Wytarłam swoje mokre ciało puchowy ręcznikiem,wysuszyłam
włosy.Założyłam wcześniej przygotowany zestaw delikatny
makijaż nigdy nie lubiłam nakładać tony tapety jak inne
dziewczyny,ja wolałam lekki.Ostatnie poprawki przy lustrze i z tego
co mogłam zobaczyć było okej.Usłyszałam dzwonek do drzwi i
zeszłam na dół.Tak jak myślałam był to on idealnie ułożone
włosy,świetna koszula,czarne spodnie idealnie do niego dopasowana.
-Ślicznie wyglądasz – powiedział
Liaś przygryzając wargę na moich polikach pojawiły się rumieńce
czy on musi tak na mnie działać?
-Ty też niczego sobie wejdź –
zaprosiłam go do środka ponieważ mieliśmy jeszcze chwilę czasu
Rozdział 28
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz