3 dni później :
Niestety nadszedł czas kiedy musiałam
opuścić Paryż.Oczywiście chłopaki,tez musieli wyjechać na dalszą
trasę.Z tego co usłyszałam jadą do Włoch,zazdroszczę.Ja
chciałam wrócić,już do rodziny i do SD.Nie spałam już od
06:00,ubrana w to .W Polsce
powoli robi się już chłodno,co oznacza,że nadchodzi
jesień.Wyszłam na taras,gdzie Paryż budził się do kolejnego
dnia.Z daleka mogłam zobaczyć wieżę Eiffla,na której byłam z
Liamem na kolacji.Było tak romantycznie,jak na naszej pierwszej
randce.Samolot miałam o 09:00 musiałam się niedługo zbierać.Z
tego co wiem Maciek i Diana są jeszcze w LA.Gadałam z nimi ostatnio
przez kamerkę,i widać było,że są szczęśliwi.Gdy wybiła 07:30 wzięłam swoje walizki,ostatni raz spojrzałam na swój pokój i
wyszłam.Na dole czekali na mnie chłopaki.
-Hej Oli – powiedział Niall
-No hej – odpowiedziałam
-To co musimy się zegnać co nie? -
zapytał Louis.
-Tak,bardzo się cieszę że mogłam
was zobaczyć,ale muszę wracać.
-My też się cieszymy.
-Przecież zobaczymy się znów za
miesiąc
-Będziemy tęsknić – powiedział
Niall,który po chwili się do mnie przytulił.
-Ja też,ale to zleci zobaczycie.No
muszę już lecieć bo się spóźnię na samolot
-Jak dla mnie to możesz się spóźnić
– powiedział Louis.
-Bardzo śmieszne,no chodźcie tu do mnie
– zrobiliśmy grupowego przytulasa i pożegnałam się z każdym.No
nie do końca,bo Liam chciał jechać ze mną.Gdy już dojechaliśmy
zabrałam swoje walizki,ale zaraz odebrał je on.
-Sama mogę je nieść
-Tak już jesteś moją dziewczyną.
-Co nie oznacza,że możesz mnie ze
wszystkiego wyręczać
-Jesteś za bardzo uparta.
-Wiem.
Doszliśmy do odpraw,zawsze przy takich
momentach chciało mi się płakać.
-Teraz czas na nas – powiedziałam
spoglądając na ludzi,którzy wchodzili do samolotu.
-Damy radę obiecuję – odpowiedział
przytulając mnie i całując w głowę.
-Muszę,już iść – powiedziałam
patrząc na jego twarz.
-Pamiętaj,że cię kocham.
-Pamiętam – złączyliśmy nasze usta
w jedną całość,lecz to nie trwało długo bo usłyszałam jak
mnie wołają – Będę tęskniła – powiedziałam przytulając się
do niego.
-Ja też,ale zmykaj bo nie polecisz –
powiedział śmiejąc się.Ostatni raz spojrzałam na Liama,który
patrzył się na mnie stęsknionym wzrokiem.Usiadłam wygodnie na
swoim miejscu i nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę moich
przyjaciół.Zasnęłam.Obudziła mnie starsza pani,z którą
siedziałam mówiąc,że lądujemy.Szybko odebrałam swoje
walizki,wsiadłam do taksówki i skierowałam się najpierw do Street
Dance.25 minut później byłam na miejscu,ale to co tam zobaczyłam
zamroziło mnie.Zeszklonymi oczami ujrzałam,że SD się pali,szybko
tam pobiegłam,ale policja mnie zatrzymała.
-Nie może pani tam wejść –
powiedział
-Co tu się stało?! - wykrzyczałam
zapłakana.
-Najwyraźniej doszło do podpalenia.
-Ktoś jest ranny,gdzie Dawid,Kuba,Maja
i Dominika,gdzie oni są!
-Wszyscy są proszę się uspokoić.Tylko dwójka się jeszcze nie odnalazła
Szybko pobiegłam do Kuby i Mai,ale
nigdzie nie widziałam Dawida i Dominiki.
-Gdzie oni są? - zapytałam
zapłakana,lecz po chwili byłam przytulona w Kubę
-Dawid poszedł ratować Domi,ona nie
odnalazła się jeszcze.Ale znaleźliśmy to – powiedziała Maja
podając mi kartkę.Było na niej napisane ''Pożałujesz tego
szmato'',usiadłam
załamana.Moja szkoła,się pali,przyjaciele są w środku i nie wiem
co się tam dzieje.Kto mógłby to zrobić?dlaczego?
-Ja
muszę ich poszukać – powiedziałam wstając.
-Nigdzie
nie idziesz – odpowiedział Kuba trzymając mnie za nadgarstek.
-Ale
nie wiemy co się z mini dzieje...-w tym samym momencie zobaczyła
Dawida,który niósł na swoich rękach nieprzytomną i zakrwawioną Dominikę.Szybko do nich podbiegłam. - Boże Dawid nic ci nie jest?
- powiedziałam.
-Ze
mną nic,ale Dominika...
-Ona
jest silna wyjdzie z tego.Jedzcie do szpitala.
-Wiem,a
ty?
-Ja
do was dojadę później – powiedziałam,karetka pojechała z Dominiką.Usiadłam na ławce załamana,płakałam.Zycie jest wobec
mnie takie niesprawiedliwe.Moja ukochana szkoła,i jedyna pamiątka
po Adamie,płakałam jeszcze bardziej.Lecz po chwili poczułam
wibracje mojego telefonu,na wyświetlaczu pojawił się numer Liama.
-Hej
kochanie doleciałaś – powiedział
-Liam...
- powiedziałam szlochając i dławiąc się swoimi łzami.
-Oli
co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
-Ja
nie daję sobie z tym rady...nie przyjmuje tego do wiadomości..nie...
-Oliwia
co się dzieje mów.
-Ktoś
podpalił Street Dance...moja jedyna pamiątka po
Adamie....zniszczone to wszystko..nic już nie ma – płakałam
-Oli
słyszysz mnie?
-Tak.
-Posłuchaj
dziś postaram się do ciebie przylecieć..
-Nie
Liam masz trasę,nie możesz.
-Mogę
przylecę dziś,nie martw się.
-Liam
ja muszę iść do Dominiki,ona jest w szpitalu...
-Dobrze
jedź do niej.Kocham cię dziś się zobaczymy.
-Pa
– szybkim ruchem skierowałam się do szpitala.Nie zajęło mi to aż
tak dużo czasu.W środku czekali,a Dawid chodził zdenerwowany.
-I
co wiadomo coś? - zapytałam.
-Nikt
nic nie chce powiedzieć,mam tego dość – odpowiedział Dawid gdy
siadałam obok Kuby.
-Oli
tak bardzo nam przykro,z powodu pożaru.Widać po tobie,że jest ci
źle i płakałaś.Będziemy cię wspierać. - powiedział Kuba
przytulając mnie kiedy znów zaczęłam płakać.
-Moja
jedyna pamiątka,moja szkoła....
-Oli
damy radę – powiedziała Maja.
-Nie
teraz najważniejsza jest Domi.
Czekaliśmy
tak,może jeszcze ze 20 minut kiedy wyszedł lekarz wstaliśmy.
-Co
z moją dziewczyną – zapytał Dawid.
-Jest
przytomna,za dużo nawdychała się dymu,możecie do niej wejść.
-Dziękujemy
– weszliśmy do sali,gdzie leżała blada Domi.
-Cześć
kochana,jak się czujesz? - spytałam siadając na krześle.
-Jest
w miarę dobrze.A ty jak ty się czujesz marnie wyglądasz.
-Bardzo
źle się czuje,straciłam mój skarb – spuściłam głowę w
dół,kiedy poczułam,że Domi łapię mnie za rękę
-Bardzo
cię rozumiem,straciłaś pamiątkę po swoim chłopaku,ale świat się
jeszcze nie skończył.
-Dla
mnie się skończył..
-Nie
mów tak,masz nas,Liama,rodzinę będziemy cię wspierać kochamy cię
-Ja
was też,ale muszę już iść chcę pobyć trochę sama.Trzymaj się
Domi pa – pożegnałam się ze wszystkimi i skierowałam się w stronę domu.Gdy otwierałam drzwi poczułam czyjeś dłonie na swoje
tali.Szybko się odwróciłam za mną stali chłopcy.
-Chłopaki
– szybko do nich podbiegłam i przytuliłam ich.
-Widzieliśmy
się jakieś 7 godzin temu jak się nie mylę – powiedział Louis.
-Oli
tak nam przykro z tego co się stało – powiedział Niall,kiedy to
usłyszałam moje oczy stały się szkliste.
-Niall
no i po co to mówiłeś? - powiedział Harry.
-Przepraszam
cię Oli,ale chciałem jakoś cię wesprzeć.
-Nic
się nie stało,chodźcie do domu nie będziemy tak stali na dworze –
chłopaki weszli,a na samym końcu stał Liam,szybko znalazłam się
w jego objęciach.
-Obiecałem,że
przyjadę – powiedział całując mnie w głowę.
-Nie
musiałeś zabierać reszty.
-Sami
chcieli tu przylecieć.
-To
miło z ich strony.
-I
co z Dominiką?
-Jest
okej jutro jeszcze zostanie na obserwacji.
-To
dobrze,Oli jesteś blada może idź odpocząć?
-Chyba
pójdę się położyć
-Choć.
Ponieważ było już późno wzięłam swoją piżamę i poszłam wziąć
prysznic.Przebrałam się i szybko znalazłam się w łóżku.Szybko zasnęłam.
Rozdział
21 komentujcie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz