sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 45

To dziś Liam wyjeżdża w trasę. Jak co co dzień ubrałam się i ogarnęłam.http://img.stylistki.pl/sets/8aa0c9413ecb922724d78e93d9049503-1402726224-s428735.jpg?v=0 Kiedy wyszłam z łazienki Liam jeszcze pakował walizkę.
-A ty co jeszcze masz zamiar spakować? Mam nadzieję,że zostawisz mi mój dom – mówiąc to zaśmiałam się
-Wiesz zastanawiałem się nad tym – wstał i podszedł do mnie skradając całusa.
-Okropny jesteś
-Wiem kochanie – wrócił do wcześniejszej czynności. Kleknęłam przy nim.
-Pomóc ci?
-Nie możesz się przemęczać
-Ojj nie przesadzaj,pomogę ci
-Oliwia...
-Liam nie rób ze mnie kaleki proszę cię
-Ja się tylko o ciebie troszczę
-Kotku rozumiem,ale przesadzasz
-I tak jesteś uparta i tak
-Ty też
Pomogłam mu i mogliśmy jechać na lotnisko. Kiedy Payne miał odlecieć to Maciek i Diana mieli przylecieć. Dotarliśmy na miejsce idealnie mieszcząc się w czasie. Poszliśmy do odpraw.
-Oliwia masz nie płakać – powiedział Liam przytulając mnie
-Wiesz,że będzie mi trudno
-Spróbuj,kochanie nie chcę myśleć że kiedy mnie nie ma przy was to ty płaczesz
-Liam chciałabym nie płakać,ale to jest silniejsze ode mnie
-Obiecaj mi,że nie będziesz
-Obiecuję
-Uważaj na siebie i oszczędzaj
-Ty tez na siebie uważaj
-Będę dzwonił,pisał na pewno będę to robił
-Okej,a ja może przylecę do was
-Nie chcę cię narażać
-Liam proszę cię
-No dobrze
-Pasażerowie lotu do Londynu proszeni są o wchodzie na pokład - usłyszałam głos,którego nie chciałam słyszeć.
-No to czas na mnie – powiedział Liam
-Tak,ale pamiętaj o mnie,o naszym dziecku
-Nigdy nie zapomnę za 3 miesiące bierzemy ślub
-Kocham cię Liam
-Kocham cię Oliwia – pocałował mnie ostatni raz na 3 miesiące. Uklęknął przy moim brzuchu i pocałował go. -Kocham cię maluszku – wstał jeszcze raz mocno mnie przytulił i zaczął iść do samolotu. Odprowadzałam go wzrokiem. Pomachał mi a ja wysłałam mu całusa. Zniknął. Usiadłam i mimo,że obiecałam samotna łza spadła po moim poliku. Schowałam twarz w ręce i zaczęłam myśleć,jak to wszystko teraz będzie.
-Oliwia! - usłyszałam krzyki podniosłam głowę i zobaczyłam Dianę biegnąca w moja stronę. Szybko wstałam i pobiegłam do niej. Przytuliłyśmy się. Nie widziałam jej tydzień. Tęskniłam za nią bardzo tak jak za Maćkiem.
-Boże jak ja za tobą tęskniłam – powiedziałam dalej się do niej tuląc.
-Ja za tobą też bardzo,bardzo
-A z bratem to już się nie przywitasz? - spytał Maciej oderwałam się od przyjaciółki i przytuliłam się do brata.
-Za tobą też tęskniłam
-No ja za tobą też. Słyszałem,że nasza rodzina się powiększa
-Tak powiększa
-No to gratuluje,a gdzie zgubiłaś narzeczonego?
-Przed chwilą wyleciał do Londynu mają trasę koncertową
-Kochana nie przejmuj się to bardzo szybko zleci – pocieszała mnie Diana
-Wiem,ale nie wiem jak to będzie już po ślubie on jest sławny i nie długo będziemy rodzicami. Boję się tego,że nas zostawi
-Ejj nie mów tak on nigdy tego nie zrobi,a nawet jeśli to tego pożałuje – powiedział Maciek
-Dobra nie gadajmy już o tym opowiadajcie jak u was było
-Ohh Oliwia tego nie da się opisać słowami. Tam było jak w bajce. Chciałbym tam wrócić
-Zazdroszczę
-A jak tam nasze maleństwo?
-Była grzeczna jak aniołek,pozazdrościć
-Gdzie ona jest?
-Z mamą teraz często do niej przychodzi – powiedziałam kiedy wsiedliśmy do mojego samochodu. Całą drogę przegadaliśmy. Kiedy podjechałam pod ich dom. Wzięliśmy walizki i weszliśmy do domu. Mama ciepło ich przywitała przytulając. Diana od razu podeszła do małej Oliwi.
-Moja księżniczka tak bardzo za tobą tęskniłam – powiedziała przytulając Oliwię a tak zaczęła gaworzyć i machać rączkami -Też tęskniłaś? Moja maleńka Oliwia.
-Przepraszam,że przerywam tą słodką chwilę,ale ja już muszę iść – powiedziałam
-Gdzie idziesz? - zapytała mama
-Do Street Dance
-No dobrze uważaj na siebie
-Jasne Paa
-Pa Oli
Wyszłam,wsiadłam do samochodu i pojechałam do swojego domu tylko na chwilę. Wbiegłam na górę po gitarę i kartki a po chwili zbiegłam na dół. Pojechałam do mojego miejsca i Adama. Zamknęłam auto i poszłam w dobrze znane mi miejsce. Usiadłam przy drzewie rozejrzałam się dookoła i mogłam zacząć. Grałam i śpiewałam. Słońce przyjemnie muskało moją twarz. Po takiej dłuższej chwili przestałam grać. Spojrzałam na gitarę był na niej napis ''Kocham cię księżniczko. Twój książę ♥ '' Łzy leciały mi po twarzy. Pamiętam ten dzień,jak każde inne. Tak bardzo chciałbym,żeby tu był. Oddałabym za to wszystko. Czułam jego obecność obok mnie. Chciałam się do niego przytulić i powiedzieć jak bardzo dużo dla mnie znaczy,ale........ale nie mogę. Nie ma go,już nie ma.
''Obudziłam się czując,że wszystko mnie boli jakby przejechałbym po mnie czołg. Nie pamiętałam co się stało. Kompletna pustka. Rozejrzałam się po pokoju. Przy oknie stała mama. Kiedy mnie zobaczyłam podbiegła do mnie.
-Boże jak dobrze,że się obudziłaś,kochanie tak się o ciebie bałam – powiedziała przytulając mnie
-Gdzie jest Adam? - spytałam rozglądając się
-Kotku bardzo mi przykro....
-Gdzie on jest?!
-On.......nie żyje.......zmarł na miejscu - ''On.......nie żyje.......zmarł na miejscu'' te słowa ciągle chodziły mi po głowie. Do moich oczu nazbierały się łzy. Nie mogłam,nie chciałam w to uwierzyć. Zaczęłam się odpinać.
-Żartujesz sobie on tu czeka na mnie na korytarzu udowodnię ci
-Kochanie nie odpinaj się! - wstałam i wyszłam na korytarz zaczęłam krzyczeć jego imię,ale nikt mi nie odpowiadał. Upadałam na kolana i zaczęłam płakać. To nie mogłaby prawda. On żyję zaraz przyjdzie tu do mnie przytuli i powie,że bardzo mnie kocha. Ale nic takiego się nie działo. Mama uklęknęła obok mnie,płakałyśmy razem. Ona też bardzo go lubiła.
-To...nie....może...być.....prawda...nie! - krzyczałam i płakałam.
-Oliwia tak mi przykro,on nie miał szans na przeżycie
-Nie! - wstałam i zaczęłam biec przed siebie,wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Zbiegałam po schodach i upadałam. Schowałam twarz w ręce i płakałam non stop. Opuścił mnie,zostawił samą,boję się.
-Oliwia – zaczęła mama
-Mogłam i ja zginąć rozumiesz?!
-Jak możesz tak mówić
-Ja nie chcę bez niego żyć
-Kochanie ja wiem co czujesz,ale nie możesz tak się poddawać – cały czas mnie przytulała. Płakałam jej w ramię.
Kolejne łzy spadały mi po twarzy. Pamiętam ten dzień kiedy dowiedziałam się o śmierci Adama. Rok nie mogłam się pozbierać. Dziś już jest trochę lepiej. Psycholog,rodzina i przyjaciele bardzo mi pomogli. Zrobiło się chłodno i ciemno więc postanowiłam wracać do domu. Szybko wsiadłam do samochodu i tak samo szybko dojechałam pod mój dom. Zaparkowałam,wysiadłam i poszłam do domu. Umyłam się i przebrałam się w piżamę. Położyłam się do łóżka. Liam przysłał mi smsa napisał,że już tęskni i bardzo nas kocha. Uśmiechnęłam się delikatnie i odpisałam mu. Potem szybko zasnęłam. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 45

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz