Kolejny dzień i kolejny raz wstałam
sama. Przyzwyczaiłam się już do tego. Wyjrzałam przez okno.
Dzisiejszy dzień był słoneczny. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Poszłam do łazienki wzięłam prysznic,ubrałam się i pomalowałam.
Poszłam do pokoju Dawida. Słyszałam jak się śmieje. Weszłam i
podeszłam do łóżeczka. Synek bawił się misiem,którego dostał
od wujków. Wzięłam go na ręce. Przebrałam go i zeszliśmy na dół
by coś zjeść. Dziś idę z Louisem wybrać pierścionek
zaręczynowy dla Eleanor. Kiedy zjedliśmy poczułam,że chce mi się
wymiotować. Położyłam chłopca na kanapie i pobiegłam do
łazienki. Ostatnio często mi się tak zdarzało. Nie wiem co się
dzieje,ale jedno przychodzi mi na myśl. Ciąża. Wróciłam do
synka. Wzięłam go na kolana. Bawiłam się z nim aż nie usłyszałam
dzwonka do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. W drzwiach zobaczyłam
uśmiechniętego tatę. Zadzwoniłam do niego i spytałam czy nie
zaopiekuje się Dawidem. Od razu się zgodził.
-Cześć mała – powiedział tata
-Hej – przytuliłam go na powitanie i
wpuściłam do środka.
-Bardzo się cieszę,że zgodziłeś
się zaopiekować moim synkiem – powiedziałam pakując torebkę.
-To żaden problem – powiedział
trzymając na rękach uśmiechniętego Dawida
-Za dwie,trzy godziny powinnam wrócić
jak coś to do mnie dzwoń – założyłam marynatkę i buty.
-Nie martw się będziemy się świetnie
bawić prawda Dawid? - zapytał chłopca,który zaczął gaworzyć.
Zaśmiałam się. Pocałowałam synka w głowę.
-Oliwia dobrze się czujesz? - zapytał
-Tak a czemu pytasz?
-Jesteś jakaś blada może lepiej nie
jedź – widać było,że się martwi
-Wszystko jest okej tato –
odpowiedziałam
-Na pewno?
-Tak
-No dobrze,ale uważaj na siebie
-Gadasz tak jak mama – zaśmiałam
się
-Dobrze wiesz,że się o ciebie
martwimy
-Nie ma o co,dobra ja już jadę do
zobaczenia
-No pa – wsiadałam do samochodu.
Torebkę położyłam na miejscu pasażera. Wyjęłam
telefon,wybrałam numer Tomlinsona i wzięłam na głośnomówiący.
-Hej Oliwia – usłyszałam jego głos
-No hej hej
-Co jest?
-Jesteś już na miejscu? - zapytałam
-Tak
-Będę za 20 minut
-Okej czekam
-Pa
-Pa
Po drodze zajechałam do apteki kupując
test ciążowy. Po 20 minutach dojechałam na miejsce. Zamknęłam
samochód i poszłam do Louisa,który czekał przy wejściu.
-Hej – przywitałam się z nim
-Hej
-Idziemy? - zapytałam
-Tak,ale Oliwia dobrze się czujesz?
-Tak dobrze,chodź już – pociągnęłam
go do środka. Po 25 minutach wybierania znalazłam piękny
pierścionek.
-Louis patrz – powiedziałam
pokazując mu moje znalezisko
-Jest piękny – powiedział
-I Eleanor na pewno się spodoba –
uśmiechnęłam się do niego
-Jesteś tego pewna?
-Jestem kobietą więc wiem więcej niż
wy – zaśmiałam się. Po zakupie poszliśmy na kawę. Ja wzięłam
dla pewności herbatę bo nie chciałam truć dziecka jakbym była w
ciąży. Zamówiłam też ciasto.
-Teraz pomówmy o miejscu w który to
wszystko się odbędzie – powiedziałam jedząc ciasto
-Okej to co proponujesz?
-Paryż – powiedziałam patrząc na
niego
-Dlaczego akurat tam?
-Paryż to miasto zakochanych zabierz
ją na wieże Eiffla romantyczna kolacja i tak dalej
-W sumie coś w tym jest - powiedział
-No wiem,korzystaj z okazji puki macie
jeszcze kilka dni wolnego
-Wiesz jutro z nią wylecę
-Brawo nie ma co czekać
-Dziękuję – powiedział
-Nie ma za co jesteś moim przyjacielem
-A przyjaciele sobie pomagają
-No właśnie
Posiedziałam jeszcze z Louisem,ale
potem postanowiliśmy wracać. Pożegnałam się z nim i wsiadłam do
samochodu. Kiedy mijam park zobaczyłam jakąś parę,ale chłopak
kogoś mi przypominał. Zjechałam na pobocze i wpatrywałam się w
nich. Kiedy on się odwrócił moje serce przestało bić. To był
on. Wszędzie bym go poznała. Ją tez znałam. To z nią zdradzał
mnie Liam wcześniej. Pamiętam ten dzień jak żaden inny. Tłumacz
się wtedy,że to Modest mu kazało. Nie patrzyłam na nich dłużej
tylko odjechałam. Moje przypuszczenia się potwierdziły. Do moich
oczy dochodziły łzy. Byłam załamana. Kiedy dojechałam
postanowiłam udawać,że nic się nie stało. Weszłam do domu.
Kiedy weszłam do salonu tata bawił się z moim synkiem.
-O już jesteś – powiedział
-Tak – odpowiedziałam podeszłam do
taty i odebrałam od niego chłopca.
-Wiesz Oliwia ja już muszę lecieć
-Praca – powiedziałam
-Tak – odprowadziłam go do drzwi
-Dziękuję,że przyszedłeś –
powiedziałam przytulając się do niego
-Nie ma za co zawsze przyjdę kiedy
tylko zadzwonisz
-Wiem
-Pa mała
-Pa tato – kiedy się z nim
pożegnałam. Wzięłam laptopa i szukałam najbliższego lotu do
Polski. Z moim szczęściem samolot mam za 3 godziny. Nie
zastanawiając się ani chwili poszłam na górę. Dawida położyłam
na łóżku. Wyjęłam walizkę i pakowałam do niej wszystkie moje
ubrania. Łzy leciały mi strumieniem. Pakowałam też ubrania
Dawida. Na szczęście w Polsce też mam jakieś nasze ubrania. Kiedy
spakowałam ubrania postanowiłam zrobić test ciążowy. Kiedy go
zrobiłam schowałam go do torebki nie chciałam jeszcze patrzeć na
wynik. Czas szybko minął zostawiłam Liamowi list. Po chwili
usłyszałam,że podjeżdża taksówka. Kierowca włożył walizki do
bagażnika. Usiadłam z Dawidem i po chwili ruszyliśmy. Po 20
minutach byliśmy na miejscu. Wzięłam walizki i z trudem szlam do
odpraw. Pewien uprzejmy pan pomógł mi. Po 10 minutach siedzieliśmy
już w samolocie. Wyjęłam z torebki test i niepewnie spojrzałam na
niego. Wynik był.......pozytywny. Z jednej strony cieszyłam się
jak cholera,ale z drugiej moje dzieci będą bez ojca. Postanowiłam
się nie przejmować.
-Kochanie będziesz miał brata,albo
siostrę – powiedział do Dawida wycierając łzę która właśnie
mi leciała. Uśmiechnął się. Pocałowałam do w główkę i
przytuliłam do siebie. Po 30 minutach zauważyłam,że śpi.
Przykryłam go kocykiem. Spał słodko w moim ramionach. Zadzwoniłam
do mamy powiadamiając ją o moim przyjeździe. Zdziwiła się,ale
powiedziała,że będzie na mnie czekać. Po dwóch godzinach byliśmy
już w Polsce. Delikatnie wstałam wzięłam torebkę i wyszliśmy z
samolotu. Mama na nas czekała. Widząc nas uśmiechnęła się.
Przywitałyśmy się. Ona wzięła walizki bo ja miałam w ramionach
śpiącego chłopca. Wcześniej poprosiłam ją by przyjechała moim
samochodem,bo tam jest fotelik. Kiedy mama wkładała walizki,ja
powoli włożyłam Dawida do fotelika.
-Co się stało,że przyjechaliście? -
zapytała
-Jestem w ciąży – powiedziałam
-Oliwia to cudowna wiadomość,dlatego
wyjechałaś?
-Liam mnie zdradza – powiedziałam i
poczułam,że łzy mi lecą po twarzy
-Jak to cię zdradza?
-Widziałam go w parku z
dziewczyną......całowali się – chciałam o tym zapomnieć,ale to
nie jest takie proste jak się wydaje
-Oliwia nie denerwuj się w tym stanie
to szkodzi dziecku
-Wiem mamo – po 20 minutach
dojechaliśmy pod mój stary dom. Wzięłam Dawida i od razu poszłam
zanieść do łóżeczka. Patrzyłam jak śpi. Wyjęłam kartę z
telefony połamałam ja na pół i wyrzuciłam przez okno.
Powiedziałam mamie,że chciałabym zostać sama. Uszanowała moją
decyzję. Usiadłam na kanapie przykryłam się kocem i myślałam
nad tym wszystkim. Położyłam rękę na brzuchu.
-Obiecuję,że damy sobie radę we
trójkę – wyszeptałam
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie
chciałam z nikim rozmawiać. Puknie nie ustępowało. Nie chciałam
by to obudziło malca,który spał. Wstałam i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je i zobaczyłam Dianę.
-Cześć Oliwia – powiedziała nic
nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niej. Ona też mnie
przytuliła. -Tak mi przykro z powodu tego co się stało –
powiedziałam kiedy usiadłyśmy na kanapie
-Mama już wam powiedziała?
-Tak
-Wiedziałam
-Martwi się o ciebie
-Nie musi
-Oliwia....
-Nie chcę o tym rozmawiać,powiedz co
słychać u ciebie i Maćka
-Wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest
tak jak było wcześniej
-Bardzo się cieszę – powiedziałam
łapiąc ją za rękę
-Słyszałam,że jesteś znów w ciąży
-Tak
-Gratuluję który miesiąc?
-Szerze mówiąc to nie byłam jeszcze
u ginekologa
-To musisz iść
-Wiem
-A gdzie ten mój chrześniak? -
zapytała rozglądając się
-Śpi
-A szkoda bo dano go nie widziałam
-A jak tam mała Oliwia?
-Rośnie jak na drożdżach –
zaśmiałyśmy się
Diana siedziała ze mną bardzo długo.
Kiedy już jednak poszła ja poszłam się przebrać. Wzięłam
prysznic i przebrałam się w piżamę. Położyłam się do łóżka.
Nie mogłam zasnąć. Dopiero po większych wysiłkach udało mi się.
-----------------------------------
Rozdział 61
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz