Miesiąc później :
Wróciliśmy do Londynu. Stęskniłam się za tym miejscem.
Wczoraj razem z Dawidem odwiedziłam tatę. Bardzo się ucieszył widząc nas.
Zresztą ja też. Otworzyłam oczy i spojrzałam na bok. Kolejny raz spałam sama.
Liama praktycznie nie było w domu. Wiedziałam, że imprezuję. Kiedy się już
widzimy kłócimy się. Powoli mam już tego dość. Diana miała rację ,a ja głupia
nie uwierzyłam. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam
się, pomalowałam. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Dawida. Kiedy mnie
zobaczył uśmiechnął się.
-Mój ty skarbie – powiedziałam biorąc Dawida i pocałowałam go w główkę.
Ubrałam go i zeszliśmy na dół. Nakarmiłam go i przy okazji sama coś zjadłam.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi dokładnie wiedziałam,że to on. Usłyszłam,że idzie
na górę pewnie by się przebrać. Trochę później zbiegł na dół i bez słowa
wyszedł. Mogłam zrobić mu awanturę,ale nie chciałam się denerwować. Poczułam,że
po moim poliku spływa łza. Liam traktował nas jak powietrze a przecież tak
niedawno było wszystko dobrze. Dawid spojrzał na mnie smutnym wzrokiem jakby
wiedział co czuję. Uśmiechnęłam się do niego. Wstałam i poszłam do salonu.
Usiedliśmy na kanapie. Przytuliłam chłopca do siebie i śpiewałam mu po cichu.
Uspokoił się trochę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wzięłam synka na ręce i
podeszliśmy do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam uśmiechniętych chłopaków.
-Hej -powiedzieli
-Hej,co wy tu robicie? – zapytałam
-Przyszliśmy was odwiedzić
-powiedział Harry
-Nie powiem zrobiliście mi niespodziankę wejdźcie –
wpuściłam ich do środka.Chłopaki weszli i do razu poszli do salonu. W między
czasie Niall zabrał ode mnie Dawida. Malec kiedy zobaczył wujków od razu był
szczęśliwszy. Uwielbiał ich towarzystwo. A tym
bardziej uwielbiał swojego chrzestnego.
-Co u ciebie słychać? – zapytał Zayn kiedy usiedliśmy na
kanapie
-Okej -powiedziałam
–A u was?
-U nas tez okej,a gdzie Liam? – zapytał Niall bawiąc się z
moim synkiem
-Wyszedł – odpowiedziałam –Chcecie coś do picia? – zapytałam
wstając
-Może wody – powiedzieli
-Okej
-Pomogę ci – powiedział Louis i poszedł ze mną do kuchni
-Nie musiałeś -
powiedziałam wyciągając szklanki
-Ale chciałem – uśmiechnął się
-Jak tam u Eleanor? Dawno z nią nie rozmawiałam – zapytałam opierając się o
blat
-W porządku – odpowiedziała –Mam do ciebie prośbę
-Jaką? -zapytałam
-Pomogłabyś mi wybrać pierścionek zaręczynowy? I wybrać
jakieś romantyczne miejsce? Kompletnie nie mam pomysłu
-No pewnie,że ci pomogę – przytuliłam go –Bardzo się
cieszę,że postanowiłeś się jej oświadczyć. Bardzo do siebie pasujecie.
-Nawet nie wiem jak mam ci dziękować
-Nie musisz – powiedziałam do niego uśmiechając się
-A tak zmieniając temat,Liam od dawna tak się zachowuje?
-Jak? – zapytałam udając,że nie wiem o co chodzi
-Przecież dobrze wiesz o co mi chodzi. Nie broń go,powiedz
jak jest naprawdę.
-Od momentu ślubu mojej przyjaciółki. Louis ja naprawdę nie
wiem jak z nim rozmawiać
-To może ja mu przemówię do rozsądku – powiedział
-Nie to nie ma sensu,ja nawet zaczynam się zastanawiać czy
to małżeństwo ma sens
-Ej Oliwia nie mów tak
-Louis ja na sto procent jestem pewna tego,że on mnie
zdradza .Ja jedną zdradę mu wybaczyłam, ale drugiej nie zamierzam
-A masz dowody?
-Nie
-To nie jesteś tego pewna
-Tak wiem i zamierzam to udowodnić. A kiedy moje
przypuszczenia się potwierdzą odejdę
-To już postanowiłaś? Może to jeszcze przemyślisz?
-Tu nie ma co myśleć, a co ty byś zrobił na moim miejscu?
-Pewnie to samo
-No właśnie
-Ale..
-Louis nie rozmawiajmy o tym chodźmy do chłopaków – wzięłam
tacę ze szklankami a Louis wziął wodę.
Cały dzień spędziłam z chłopakami. Rozmawialiśmy, śmieliśmy
się.
-------------------------------------------------------------
Rozdział 60
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz