Obudziłam się słysząc płacz.
Spojrzałam na zegarek 01:30. Wstałam i poszłam do pokoju Dawida.
-Co się stało kochanie?- zapytałam
Dawida,ale wiedziałam,że nie odpowie. Wzięłam go na ręce.
Chodziłam z nim po pokoju próbowałam uspokoić,ale to było na
nic. Sprawdziłam jego czoło,ale nie miał gorączki. Zaczęłam się
denerwować. Nie chciał jeść a pieluszkę miał suchą. Usiadłam
na fotelu. Moje oczy zachodziły łzami. A może ma kolkę?
Pomyślałam. Wstałam i zeszliśmy na dół. Poszłam do kuchni
otworzyłam szafkę i po chwili znalazłam odpowiedni lek. Dałam
Dawidowi lek i po 10 minutach powoli się uspokajał. Poszłam z
synkiem na rękach do jego pokoju usiadłam na fotelu i zaczęłam mu
śpiewać choć i tak wiedziałam,że szybciej zasypia gdy Liam mu
śpiewa. No nic trzeba próbować. Dawid uważnie patrzył się na
mnie swoimi brązowymi oczami. Powoli piosenki mi się kończyły,ale
Dawid ani myślał iść spać.
-Kotku chcesz mamę wykończyć? -
zaśmiałam się. Wpadłam na pewien pomysł. Położyłam Dawida w
łóżeczku poszłam po laptopa włączyłam go i puściłam płytę
chłopaków. Przyciszyłam i wyszłam z pokoju. Przez kilka piosenek
słyszałam jego gaworzenie,ale potem to ucichło. Stanęłam przy
łóżeczku. Dawid już słodko i spokojnie spał. Przykryłam go
kołderką wyłączyłam muzykę,wzięłam laptopa i wyszłam.
Poszłam do swojej sypialni,spojrzałam na zegarek 03:25. Położyłam
się i szybko zasnęłam. Obudziłam się czując promienie słońca
na twarzy. Niechętnie otworzyłam oczy. Na zegarku wypiła 10:00.
Chwilę poleżałam i postanowiłam wstać. Poszłam do łazienki
wzięłam prysznic,ubrałam się i pomalowałam. Poszłam do pokoju
Dawida. Tak jak myślałam już nie spał. Wzięłam go na ręce i
przy okazji zmieniłam pieluszkę i ubrałam. Zeszliśmy na dół.
Rozłożyłam na puchatym dywanie koc i położyłam synka. Dałam mu
kilka zabawek. Sama poszłam do kuchni zrobić naleśniki. Włączyłam
radio i zabrałam się do robienia śniadania. Nie zajęło mi to
dużo czasu. Poszłam po Dawida. Nie było go na kocu. Zamarłam.
Zaczęłam go wołać. Moje oczy zaszły już łzami. Po chwili
zauważyłam,że Dawid raczkuje do drzwi. Szybko do niego pobiegłam
wzięłam go na ręce.
-Kochanie ty już raczkujesz! - byłam
taka szczęśliwa mój synek tak szybko mi dorasta. Pocałowałam
jego główkę. Po tak radosnym wydarzeni trzeba było coś zjeść.
Usiadłam na krześle a Dawida na krzesełku do karmienia. Jadłam a
przy okazji karmiłam chłopca. Po śniadaniu pomyślałam,że trzeba
by pójść na zakupy. Wsadziłam Dawida do nosidełka. Wzięłam
torebkę i wyszliśmy zamykając dom. Włożyłam nosidełko do
samochodu. Zapięłam pasami i sama zasiadłam za kierownicą. Po 20
minutach dojechaliśmy do TESCO. Wysiadłam zabierając przy okazji
chłopca. Wzięłam wózek zakupowy i weszłam do budynku. Chodziłam
między pułkami biorąc to co będzie mi potrzebne. Gdy wózek był
już pełny poszliśmy do kasy. Zapłaciłam i wyszłam. Otworzyłam
samochód najpierw włożyłam Dawida a potem zakupy. Odstawiłam
wózek wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Usłyszałam,że dzwoni telefon. Zatrzymałam się na poboczy wyjęłam
go z torebki odebrałam i włączyłam głośnomówiący powracając
do prowadzenia.
-Cześć kochanie – powiedział
Liam,który właśnie do mnie dzwonił.
-Hej kotku,cieszę się że dzwonisz
-Stęskniłem się za wami
-My za tobą też
-Co robicie?
-Właśnie wracamy z zakupów a ty?
-Przed chwilą skończyliśmy wywiad
-Pewnie zmęczony?
-I to jak
-Biedaku
-A jak tam Dawid? Daje popalić?
-W nocy najbardziej niestety nie mam
takiego głosu jak ty
-Dlaczego?
-Przyzwyczaił się jak ty mu śpiewasz
na dobranoc
-Ojcowski talent – zaśmiał się ja
też
-Widocznie tak,a przy okazji,że
rozmawiamy możesz być dumny ze swojego syna – na samom myśl o
dzisiejszym ranku na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Co się stało?
-Nasz syn dziś po raz pierwszy
raczkował
-Naprawdę? - w jego głosie można
było wyczuć zdziwienie a zarazem radość
-Sama jestem tym zaskoczona,ale tak to
prawda
-Boże tak się cieszę
-Ja też,wiesz kotku ja już dojeżdżam
do domu zadzwoń wieczorem co?
-Okej
-Trzymaj się pozdrów chłopaków i
wracaj bo tęsknimy
-Postaram się jak najszybciej
wrócić,ty ucałuj Dawida
-Okej
-Kocham cię
-Kocham cię
Rozłączyłam się i wsadziłam
telefon do torebki. Zaniosłam Dawida do salonu a sama wróciłam się
po zakupy. Po przyniesieniu rozpakowałam je.
-To co Dawid może wybierzemy się na
spacer?- wsadziłam synka do wózka,wzięłam torebkę założyłam
okulary przeciw słoneczne i wyszliśmy z domu. Mim celem było
Street Dance więc tam się kierowałam. Przy okazji spotkałam
paparazzi. Powoli mnie denerwowali. Szybo doszłam do budynku.
Wzięłam Dawida na ręce i poszliśmy do środka. Gdy weszłam
zobaczyłam moją grupę hip-hopu. Gdy na nas spojrzeli szybko do nas
podbiegli.
-Tak się cieszę,że was widzę-
powiedziałam szczęśliwa bo tęskniłam za nimi.
-Będziesz znów prowadzić zajęcia? -
zapytała Kaja
-Niestety nie przeprowadziłam się do
Londynu na stałe też mi jest z tym ciężko – posmutnieli a ja
razem z nimi
-Ale dziś może potańczyć z wami –
powiedziała Dominika odbierając Dawida
-Tak Dominika ma rację – powiedziała
Zuzia
-Jeśli tego chcecie?
-Bardzo!
-Niech wam będzie idę się przebrać
– poszłam do łazienki i przebrałam się w te ubrania,które
wzięłam wcześniej. Stanęłam na parkiecie.
-Pamiętacie ten układ do piosenki That Power?
-Tak
-To dziś go właśnie zatańczymy –
włączyłam muzykę i zaczęliśmy tańczyć nasz układ wyglądał
znakomicie. Po tym tańczyliśmy jeszcze różne. Kiedy zajęcia się
skończyły szczęśliwe dziewczyny poszły się przebrać a ja
poszłam do przyjaciół.
-Oliwia przy okazji,że przyszłaś
chcielibyśmy ci coś dać - powiedziała Dominika a Dawida podał
mi kopertę a po przeczytaniu jej na mojej twarzy pojawił się
szeroki uśmiech.
-Bierzecie ślub? - zapytałam
-Tak
-Boże tak się cieszę – przytuliłam
ich byłam podekscytowana
-Mamy nadzieję,że przyjdziesz
-No żartujecie na pewno będziemy
nareszcie ile można było czekać?
-Tak jakoś wyszło
-Tak się cieszę
Resztę dnia przegadałam z
przyjaciółmi.
------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 55
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz