Kilka dni później :
Dziś mamy Sylwester. Wstałam trochę
poleżałam i poszłam się ubrać. Kiedy wszystko zrobiłam zeszłam
na dół. Mama z Liamem robili śniadanie.
-Dzień dobry,czemu mnie nie
obudziliście bym wam pomogła – powiedziałam witając się z mamą
i Liamem
-Nie chcieliśmy cię budzić
-Leży w salonie – poszłam do salonu
i wzięłam maluszka na ręce. Już nie był taki malutki rósł jak
na drożdżach. Poszłam z nim na górę nakarmiłam i przebrałam.
Zeszliśmy na dół i poszliśmy do kuchni. Śniadanie było już
gotowe. Usiadłam na krześle. Mama zabrała mi Dawida i sama się
nim zajmowała. Kiedy zjedliśmy śniadanie posprzątaliśmy. Mama
wyszła z kuchni razem z Dawidem.
-Zapraszam panią Payne dziś na
kolację tylko we dwoje – powiedział Liam zarzuciłam mu swoje
ręce na jego kark a on objął mnie w pasie.
-Bardzo chętnie panie Payne –
pocałował mnie w usta -O której mam być gotowa? - zapytałam
-O 18
-Okej
Poszliśmy do salonu gdzie siedziała
mama.
-Mamo mamy prośbę – zaczęłam
-Jaką?
-Mogłabyś zająć się dziś
wieczorem Dawidem? Liam zabiera mnie na kolację
-Ojj Oliwia oczywiście,że zajmę się
tym aniołeczkiem to będzie dla mnie czysta przyjemność
-Mamo dziękuje – przytuliłam ją
-Bawcie się dobrze
Rozmawialiśmy tak długi czas. Kiedy
wybiła 17:0 poszliśmy się przygotować. Wzięłam
prysznic,wysuszyłam ciało i nałożyłam balsam. Następnie ubrałam
się. Potem pomalowałam założyłam biżuterie i byłam gotowa.
Zeszłam na dół gdzie wszyscy już czekali.
-Córeczko ślicznie wyglądasz –
powiedziała mama trzymając na rękach moje aniołka
-Dziękuje
-Musimy już iść – powiedział Liam
łapiąc mnie za rękę
-Tak
-Bawicie się dobrze – powiedziała
mama
-Kochanie masz być grzeczny, kocham
cię – powiedziałam biorąc od mamy Dawida i całując go w
główkę. Oddałam synka mamie i poszłam się ubrać. Założyłam
szpilki a Liam pomógł mi założyć płaszcz. Pożegnaliśmy się z
mamą i wsiedliśmy do samochodu.
-To gdzie jedziemy? - zapytałam
-Zabieram cię do najlepszej
restauracji w Londynie
-Nie mów mi,że będziesz wydawał na
mnie pieniądze
-Kotku jesteś moją żoną a poza tym
pieniądze nie są ważne
-Ale....
-Kochanie proszę cię
-No dobrze
Jechaliśmy nie długo. Po chwili
zatrzymaliśmy się przy pięknej restauracji. Liam wysiadł pierwszy
i jako dżentelmen otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
Uśmiechnęłam się do niego. Weszliśmy do środka. Zajęliśmy
miejsce i czekaliśmy aż przyjdzie kelner. Poczułam ukłucie w
sercu a po chwili czułam,że coś jest nie tak. Miałam dokładnie
to samo przeczucie co z tym,że babcia umarła. Coś się stanie ja
to czułam.
-Kochanie coś się stało? - zapytał
Liam kładąc swoją rękę na moją
-Nie wszystko okej po prostu zamyśliłam
się – skłamałam,musiałam to zrobić bo jak bym powiedziała
Liam by mi nie uwierzył. Kiedy przyszedł kelner zamówiliśmy
spaghetti. Czekaliśmy chwilę a zaraz dostaliśmy nasze zamówienia.
Jedliśmy rozmawiając i wspominając to co kiedyś się działo.
Potem zjedliśmy drugie danie. A no końcu deser. Liama telefon
zaczął dzwonić.
-Przepraszam na chwilę – oddalił
się trochę widziałam,że był zdenerwowany a w oczach miał łzy?
Sama nie wiem. Po chwili przyszedł do mnie.
-Oliwia musimy już iść – jego ręce
się trzęsły a w oczach na 100% miał łzy. Zaczęłam się
niepokoić.
-Co się dzieje?
-Oliwia,Dawid.....-zaczął a do moich
oczy dochodziły łzy,ręce trzęsły się a głos drżał.
-Liam mówi! -krzyknęłam zdenerwowana
-Ktoś go porwał – kiedy to
powiedział cały mój świat załamał się. Talerz upadł i rozbił
się na kilkanaście kawałków. Zabrakło mi mowy. Siedziałam i
odechciało mi się żyć.
-Oliwia musimy jechać – powiedział
Liam
-Nasz synek – łza poleciała mi po
poliku. Wstałam i oboje poszliśmy do wyjścia. Szybko wsiedliśmy
do samochodu. Ruszyliśmy. Po moim poliku spadały łzy jedna po
drugim. Nie potrafiłam usiedzieć w jednym miejscu. Ktoś porwał mi
synka. Mojego synka. On jest jeszcze mały,dlaczego ktoś to zrobił?
Dlaczego akurat jego? Nim się obejrzałam byliśmy już w domu.
Wysiadłam jak oparzona i pobiegłam do domu. Na fotelu siedziała
zapłakana mama.
-Gdzie mój synek? - zapytałam
zapłakana,mama wstała i podeszła do mnie
-Tak mi przykro kochanie -przytuliła
mnie płakałam jej w ramię
-Mój synek – łkałam
-Jak to się stało? - zapytał Liam
-Ktoś zadzwonił do drzwi a Dawid już
spał w swoim pokoju. Kiedy otworzyłam nikogo nie było. Usłyszałam
płacz Dawida więc poszłam na górę. Chciałam otworzyć drzwi,ale
nie mogłam. Kiedy już udało mi się otworzyć jego już nie było.
Były tylko porozwalane ubranka. Oliwia tak mi przykro.
-Nie to nie prawda! - wyrwałam się od
mamy i pobiegłam na górę. Wbiegłam do pokoju Dawida,ale jego nie
było. Upadałam na kolana i schowałam twarz w ręce. Płakałam.
Nie wyobrażam sobie życia bez mojego syna. Poczułam,że ktoś mnie
przytula. Wiedziałam,że to Liam. Mocno wtuliłam się w jego klatkę
piersiową.
-Znajdziemy go obiecuję ci –
powiedział całując mnie w głowę
-A co jeśli on już...-spojrzałam na
Liama
-Nawet tak nie mów znajdziemy go
całego i zdrowego – wtuliłam się z powrotem i płakałam.
Oczami Liama:
Oliwia bardzo przeżywa porwanie
naszego syna. Zresztą ja też. Nie możemy tego dopuścić do głowy.
Obiecuję,że jak znajdę tą osobę która porwała Dawida srogo
tego zapłaci. Zauważyłem,że Oliwia zasnęła. Wziąłem ją na
ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Położyłem ją na łóżku i
przebrałem w piżamę. Sam poszedłem wziąć jakiś prysznic i
przebrałem się w coś do spania. Położyłem się obok żony,ale
nie mogłem usnąć. Ciągle myślałem o naszym Dawidzie. Z
trudem,ale zasnąłem.
2 miesiące później :
Cały czas szukamy Dawida,ale na nic.
Policja,chłopaki wszyscy go szukamy. Oliwia zamknęła się w sobie.
Cały dzień siedzi w pokoju Dawida. Płacze. Boję się o nią,że
nie wytrzyma tego psychicznie. Wszyscy staramy się jakoś
pocieszyć,ale na marne. Do nikogo się nie odzywa tylko przytula do
siebie śpioszki synka.
Oczami Oliwi:
Tęsknie za Dawidem. Bardzo mi go
brakuje. Chciałabym,żeby tu już był,ale go nie ma. Każdy dzień
jest dla mnie tragedią. Nie daje już rady. Jak każdego dnia
wstałam i ubrałam się. Od razu poszłam do pokoju Dawida. Usiadłam
i patrzyłam na jego zdjęcia w moim telefonie. W myślach słyszałam
jego płacz kiedy się urodził. Był taki malutki i bezbronny.
Kolejna dawka łez spływała po moim poliku.
-Córeczko chodź na śniadanie nic nie
jesz – mama kucnęła przy mnie
-Nie chcę jeść – powiedziałam
patrząc w jej stronę
-Oliwia proszę cię
-Mamo to ja cię proszę
-Wszyscy się o ciebie martwimy
-Nie potrzebnie
-Oliwia wszyscy za nim tęsknimy i
martwimy się nie tylko ty
-To mój syn mamo – przytuliłam się
do niej
-Kotku wiem
-On leży nie wiadomo gdzie a ja nie
mogę nic zrobić rozumiesz? Nic
-Dziś pójdziemy jeszcze go szukać
-Idę z wami
-Dobrze,a teraz chodź zjeść
przynajmniej trochę
-Okej – wstałyśmy,mama wzięłam
mnie pod rękę i zeszliśmy na dół. Śniadanie było już gotowe.
Usiadłam i niechętnie zjadłam kanapkę. Po zjedzeniu od razu
ubrałam się i byłam gotowa do dalszych poszukiwań. Wsiedliśmy do
samochodu i jeździliśmy dosłownie wszędzie. Pytaliśmy ludzi,ale
nikt nic nie widział. Zaczynałam powoli wariować. Zatrzymaliśmy
się bo Liama telefon zaczął wibrować. Odebrał. Po jego twarzy
mogłam zobaczyć zdenerwowanie a zarazem szczęście? Chyba tak.
Kiedy skończył rozmowę szybko ruszyliśmy.
-Gdzie jedziemy? - zapytałam
-Policja powiadomiła mnie,że pewna
kobieta stoi nad klifem z jakimś dzieckiem być może to nasz syn –
kiedy to powiedział zamarłam. Co jeśli ona skoczy a to mój syn?
Nigdy bym go już nie zobaczyła? Nim się obejrzałam już tam
byliśmy. Policja,karetka i ta kobieta z dzieckiem owiniętym w
niebieski kocyk. Szybko wybiegłam z samochodu i biegłam tam,ale
policja mnie zatrzymała.
-To mój syn! Wpuście mnie! -
krzyczałam i wyrywałam się
-Oliwia a co jeśli ona skoczy – Liam
trzymał mnie od tyłu,uspokoiłam się. Usłyszałam płacz. To był
płacz Dawida wszędzie bym go poznała.
-Nie podchodźcie bo skoczę! -
krzyczała
-Oddaj mi go – powiedziałam
spokojnym głosem
-Nie to mój syn – przytuliła go do
siebie. Zaczynałam powoli do niej podchodzić
-Dlaczego mi go zabrałaś? - zapytałam
podchodząc coraz bliżej
-Nie ruszaj się bo skoczę
-Porozmawiajmy
-Nie będę rozmawiać
-Proszę oddaj mi go – powiedziałam
wyciągając ręce w jej stronę
-Ja go kocham
-Ja też
-Kochasz go? - zapytała już łagodniej
-Najbardziej na świecie – łzy
leciały po mojej twarzy
-Moje dziecko nie żyje. Mąż je
zabił,na moich oczach – łzy leciały jej po polikach
-Tak mi przykro
-Chcę do niej dołączyć tam w niebie
-Zabicie się to nie jest rozwiązanie
-Dla mnie jest
-Nie skacz proszę
-Oddam ci go,ale obiecaj mi że
będziesz się o niego troszczyć i kochać
-Obiecuję – delikatnie podała mi
Dawida a po chwili skoczyła -Nie! - krzyknęłam,ale jej już nie
było. Mimo tego,że porwała mi syna to bardzo mi jej szkoda.
Chłopiec ciągle płakał. Spojrzałam na niego. Urósł przez te
dwa miesiące. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Bardzo cie kocham – powiedziałam do
synka a on przestał płakać patrzył na mnie uważnie. Po chwili
podszedł do nas Liam. Przytulił mnie i ucałował w głowę.
-Strasznie się bałem – powiedział
głaszcząc główkę Dawida
-Ja też,ale już nigdy nie pozwolę
żeby ktoś go skrzywdził
-Już nigdy
Staliśmy tak jeszcze trochę a później
wzięli go lekarze,żeby zadać czy wszystko jest okej. Pojechaliśmy
do szpitala. Czekaliśmy trochę a później wyszedł lekarz.
-I co z nim? - zapytałam
-Wszystko jest dobrze możecie go już
zabrać
Zabraliśmy Dawida i pojechaliśmy do
domu gdzie czekała mama. Weszliśmy do domu. Mama od razu podbiegła
do nas zabrała Dawida. Była szczęśliwa. Bawiła się z nim dopóki
nie usnął. Wzięłam go i poszliśmy na górę. Ułożyłam w
łóżeczku przykryłam kołderką i patrzyłam ja śpi. Nie mogłam
oderwać od niego wzroku.
-Kochanie on już śpi – powiedział
Liam przytulając mnie od tyłu
-Wiem,ale nie chcę go już zostawiać
-Już nigdy tak się nie stanie
Poszliśmy na dół gdzie siedziała
mama. Rozmawialiśmy z nią do późna. Poszłam się przebrać a
kiedy to zrobiłam zerknęłam jeszcze do Dawida. Spał tak
spokojnie. Poszłam do sypialni i położyłam się do łóżka
szybko zasnęłam.
----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 53
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz