wtorek, 8 września 2015

Rozdział 75

Usłyszałam upierdliwy dźwięk mojego budzika. Otworzyłam oczy i szybko go wyłączyłam.
-Zajęcia? - zapytał zaspany Liam.
-Niestety – westchnęłam. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic,który mnie orzeźwił. Wysuszyłam ciało,ubrałam się,pomalowałam,rozczesałam włosy i byłam już gotowa. Kiedy wyszłam Liam zakładał koszulkę.
-Dasz sobie radę z dziećmi? - zapytałam pakując potrzebne rzeczy.
-Oczywiście,że tak o 14 przyjedzie mama bo dziś mamy wywiad.
-Aaa tak wywiad zapomniałam – powiedziałam kiedy zasunęłam torbę. Wychodząc z sypialni zaszłam do pokoi dzieci by je ucałować na do widzenia. Jeszcze sobie słodko spały. Zeszłam na dół zrobić sobie jakieś śniadanie. Zjadłam je rozmawiając z Liamem. Kiedy byłam gotowa ubrałam się pożegnałam się z mężem i poszłam do garażu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Na miejscu byłam po 15 minutach. Wysiadłam i ruszyłam do uczelni. Przywitałam się ze wszystkimi i mogliśmy zaczynać zajęcia.
7 godzin później :
Właśnie przed chwilą wyszłam z uczelni. Studiowanie prawa to naprawdę niezły wyczyn. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu. Kiedy dojechałam zaparkowałam samochód i weszłam do domu. Już od wejścia słyszałam śmiech dzieci. Uśmiechnęłam się do siebie. Zdjęłam buty i skierowałam się do salonu.
-Dzień dobry – powiedziałam witając się z mamą Liama.
-Ooo Oliwia witaj – uśmiechnęła się. Podeszłam do dzieci i przywitałam się z nimi buziakiem.
-Maluszki nie sprawiały problemu? - zapytałam bawiąc się z Julką i Dawidem.
-Ani trochę cieszę się,że mogę spędzić z nimi czas
-Oni też się cieszą – uśmiechnęłam się.
-Wiesz Oliwia muszę już uciekać,ale obowiązki czekają – oznajmiła wstając.
-Może cię mamo podwiozę? - zapytałam.
-Nie dam sobie radę
-Ojj mamo nie przesadzaj a może przy okazji pojedziemy do chłopaków zrobić im niespodziankę
-Nie chcę się narzucać
-Wcale się nie narzucasz tylko ubiorę dzieci i możemy jechać – uśmiechnęłam się.
-No dobrze,ale pomogę ci
-Dobrze – po ubraniu dzieci same się ubrałyśmy i wyszliśmy do samochodu. Zapieliśmy maleństwa zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy w drogę. Po godzinie byliśmy na miejscu.
-Dziękuje za podwiezienie – powiedziała.
-Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się do niej.
-To do zobaczenia
-Do zobaczenia – kiedy zamknęła drzwi zawróciłam i ruszyłam do studia gdzie chłopaki mają mam nadzieję jeszcze wywiad. Kiedy dojechaliśmy,zaparkowałam wzięłam Julkę na ręce a Dawida za rękę i powoli doszliśmy do budynku. W oddali zobaczyłam Lou z małą Lux ona była z wieku mojej Julki. Uśmiechnęłam się do niej i podeszliśmy do nich.
-Cześć Lou – przywitałam się.
-Ooo Oliwia cześć – przywitałyśmy się buziakiem w polik.
-Chłopaki mają jeszcze wywiad? - zapytałam.
-Tak,chodź zaprowadzę cię – poprowadziła mnie do pokoju gdzie odbywał się jeszcze wywiad. Kiedy weszliśmy zauważył nas Liam. Uśmiechnął się a ja mu pomachałam. Niespodziewanie Dawid puścił moją rękę i zaczął iść do taty. Wołałam go,ale nawet nie myślał o tym by wrócić. Liam wstał z krzesła,wziął chłopca na ręce i powrócił na kanapę.
-Muszę ci powiedzieć Liam,że twój synek jest naprawdę uroczy – powiedziała dziennikarka.
-Wiem – odpowiedział uśmiechając się szeroko i całując chłopca w główkę. Dawid przez cały wywiad siedział bardzo grzecznie z czego jestem zadowolona bo zwykle nie może usiedzieć w jednym miejscu. Kiedy wywiad się skończył chłopaki podeszli do nas.
-Cześć Oliwia – powiedzieli.
-Hej – odpowiedziałam uśmiechając się.
-Już po zajęciach? - zapytał Louis,który odebrał ode mnie Julkę.
-Tak – odpowiedziałam.
-Pewnie zmęczona?
-Aż tak bardzo to nie
-Ejj to może jedźmy do nas posiedzimy,pogadamy – zaproponował Niall.
-Świetny pomysł – powiedziałam.
-No to super
-To wy idźcie się już przebierać,a ja pójdę do samochodu z dziećmi – oznajmiłam.
-Okej – Liam podał mi Dawida i razem z maleństwami podążyłam do samochodu. Zapięłam dzieci i zajęłam miejsce przy kierownicy. Po 10 minutach przyszedł Liam i mogliśmy jechać do chłopaków.
-A chłopaki czym jadą? - zapytałam odpalając samochód.
-Louisa samochodem – odpowiedział.
-Okej
Jechaliśmy w ciągłej rozmowie i tak po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy wzięliśmy dzieci i podeszliśmy do drzwi. Już miałam pukać,ale Liam sam otworzył drzwi jakby był u siebie.
-Liam tak nie można – powiedziałam.
-Oliwia nie przesadzaj mieszkałem tu tyle lat więc raczej mogę tu wchodzić bez pukania – odpowiedział i wpuścił mnie pierwszą.
-Ale zauważ,że już tu nie mieszkasz
-Ojj Oliwia – westchnął. Przeszliśmy do salonu gdzie siedzieli już chłopaki.
-No nareszcie – rzekł Harry. Podszedł do mnie i zabrał Julkę.
-Też się cieszę,że was widzę – powiedziałam i usiadłam na kanapie. Harry i Zayn od razu zabrali się do zabawy z naszymi dziećmi. To było takie słodkie widząc ich takich zauroczonych i szczęśliwych.
-Chcecie się czegoś napić? - zapytał Louis.
-Może soku,ale pomogę ci – rzekłam i wstałam.
-Okej
-Dziwne,że nawet nie zaprzeczyłeś – powiedziałam.
-Nie miało to by nawet sensu skoro i tak znałem twoją odpowiedź – uśmiechnął się.
-Głupek – zaśmiałam się i lekko walnęłam go w ramię. Poszliśmy do kuchni. Ja zajęłam się rozstawieniem szklanek a Tomlinson wyjął sok. -No to opowiadaj co u was? - zapytałam krojąc ciasto przy okazji.
-Tak się cieszę,że Eleanor jest już moją żoną – odpowiedział ucieszony Louis.
-Cieszę się razem z wami,wyjeżdżacie gdzieś na podróż poślubną? - zapytałam.
-Lecimy do Grecji
-Kiedy? Paul dał wam wolne?
-Za dwa dni,nawet nie wiesz jak musiałem go prosić,żeby się zgodził – westchnął.
-Paul to trudny orzech do zgryzienia – potwierdziłam.
-Żebyś wiedziała
Kiedy wszystko przełożyliśmy na tacę poszliśmy do salonu. Usiedliśmy i gadaliśmy.
-Zapowiada wam się jakaś trasa? - zapytałam.
-Tak – odpowiedział Liam.
-Na ile? - dopytałam.
-Dwa miesiące – rzekł Zayn.
-Aż tyle?
-Niestety
-Ehh jakoś to przeboleje,to kiedy wylatujecie?
-Jak Tommo wróci – powiedział Harry.
-To już niedługo – westchnęłam.
-Spokojnie będziemy codziennie gadać – rzekł Niall.
-Wiem,ale będziemy tęsknić
-My też
-Dobra koniec smutania,co powiecie żebyśmy jutro zrobili sobie jakiegoś grilla tak jak kiedyś? - zapytał Louis.
-Jestem za – rzekł Niall.
-Tak to świetny pomysł – powiedziałam.
-No to ustalone,tylko o której?
-Może 15:00? - zapytałam.
-Okej
-No to wszystko ustalone
Rozmawialiśmy tak do 20:00 kiedy postanowiliśmy wracać,bo dzieci już powoli zasypiały. Szczególnie Julka,która już w ramionach Louisa zasnęła. Ubraliśmy się,Liam wziął Julkę a ja Dawida i wyszliśmy żegnając się z przyjaciółmi. Delikatnie włożyliśmy dzieci do fotelików,przykryliśmy kocykami i zajęliśmy sami miejsca w samochodzie. Droga była wyjątkowo pusta i dlatego po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy,wyjęliśmy śpiące maleństwa i od razu poszliśmy na górę. Przebrałam Dawida w śpioszki i ułożyłam w łóżeczku. Przykryłam kołderką i po cichu wyszłam z pokoju. Zaszłam jeszcze do Julki,ale Liam jeszcze kołysał ją do snu. Niestety ona nie miała takiego twardego snu jak Dawid i każdy dźwięk ją budził. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Przebrałam się w piżamę i poszłam położyć się do łóżka. Założyłam okulary i za nim przyszedł Liam czytałam sobie książkę,która leżała na szafce nocnej. Kiedy Payne przyszedł wtuliłam się w jego tors i zasnęłam.
--------------------------------------------------------
Rozdział 75

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz