sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 69

Otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Nic mi się nie śniło, Liam był obok mnie. Nie spał.
-Dzień dobry – powiedział uśmiechając się.
-Dzień dobry – odwzajemniłam uśmiech.
-Jak się spało? – zapytał.
-Przy tobie o wiele lepiej – rzekłam wtulając się w klatkę piersiową Liama.
-Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, że znów jesteśmy razem – oznajmił Liam.
-Ja też
-Bardzo cię kocham
-Ja ciebie też – podniosłam głowę patrząc na Liama. Nasze usta powoli zaczęły się zbliżać, kiedy usłyszeliśmy płacz Julki.
-Nasza córka wie, kiedy zacząć płakać – powiedział. Zaśmiałam się i wstałam.
-Pójdę do niej – oznajmiłam kierując się do drzwi.
-To ja pójdę do Dawida
-No to chodź – poszłam do pokoju dziewczynki. Kiedy weszłam wzięłam ją na ręce. Nakarmiłam przebrałam i ubrałam. Położyłam ją w łóżeczku i poszłam się ubrać. Wyjęłam z szafy odpowiednie ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, pomalowałam i uczesałam.http://img.stylistki.pl/sets/elegancko-1423916436-s459518.jpg?v=0 Gotowa wyszłam z pomieszczenia. Dzieci nie było w pokojach, co znaczyło, że są z Liamem na dole. Zeszłam po schodach i nie myliłam się. Julka grzecznie leżała w kołysce a Dawid bawił się zabawkami. Ucałowałam dzieci i poszła m do kuchni skąd było czuć zapach zapewne omletu.
-Co robisz? – zapytałam wchodząc do kuchni.
-Omlet – rzekł posyłając mi uśmiech, który odwzajemniłam.
-Cudownie pachnie – powiedziałam stając obok męża.
-Siadaj zaraz będzie gotowe
-Może w czymś pomogę? Nie chcę tak siedzieć, kiedy ty coś robisz – rzekłam.
-Nie musisz dam sobie radę –powiedział całując mnie w czoło.
-No dobra niech ci będzie – westchnęłam i usiadłam na krześle. Zaraz Liam podał omlet. Zjedliśmy i posprzątaliśmy. Po posiłku poszliśmy do dzieci.
-Chciałabym wrócić do Londynu – powiedziałam trzymając na rękach Julkę.
-Możemy wrócić, jeżeli tego chcesz – rzekł Liam bawiący się z Dawidem.
-Chcę – oznajmiłam.
-To teraz musimy ustalić, kiedy
-Może po świętach? Nie ma, co czekać do nowego roku – powiedziałam.
-Dobrze – uśmiechnął się.
-Muszę powiadomić rodziców, że wyjeżdżam
-I najlepiej gdybyś zrobiła to dzisiaj
-Tak masz rację
-To, co jedziemy? – zapytał wstając.
-Jedziemy – ubraliśmy dzieci. Julkę włożyłam do nosidełka dając jej smoczek do buzi i przykryłam kocykiem. Założyłam kurtkę, buty i wzięłam torebkę. Zamknęliśmy dom i włożyliśmy dzieci do samochodu przypinając ich pasami. Zajęłam miejsce pasażera a Liam usiadł za kierownicą. Ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
-Boję się ich reakcji – powiedziałam.
-Spokojnie na pewno to zaakceptują – rzekł łapiąc mnie za rękę.
-Obyś miał rację – westchnęłam. Wysiedliśmy wzięliśmy dzieci i skierowaliśmy się do drzwi. Delikatnie zapukałam a po chwili otworzyła mama. Była zdziwiona, kiedy zobaczyła obok mnie Liama.
-Cześć mamo – powiedziałam.
-Cześć wejdźcie – weszliśmy do środka. Zdjęliśmy kurtki, buty i poszliśmy do salonu gdzie siedział tata.
-Cześć tato – przywitałam się z nim, ale kiedy zobaczył Liama wstał wściekły.
-Co on tu robi?! – krzyknął podchodząc do Liama.
-Tato uspokój się – powiedziałam stając przed nim.
-Nie pamiętasz, co ci zrobił?! Ile łez przez niego wylałaś?! – krzyczał.
-Tato nie krzycz -próbowałam go uspokoić.
-Nie pozwolę żebyś znów przez niego płakała! Rozumiesz! – krzyknął i zaraz złapał się za serce.
-Tato, co ci jest? – zapytałam przerażona, kiedy upadł na kanapę. Leżał nieprzytomny a ja nie wiedziałam, co zrobić.
-Dzwonie po pogotowie – oznajmił Liam.
Payne wyjął telefon i zadzwonił po pogotowie a ja płakałam i razem z mamą próbowałyśmy obudzić tatę. Po 10 minutach usłyszeliśmy pukanie do drzwi Liam poszedł otworzyć. Zaraz stali obok nas ratownicy.
-Proszę się odsunąć – powiedział mężczyzna zrobiliśmy, co kazali. Kiedy Liam stanął obok mnie wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Byłam roztrzęsiona. To była moja wina. Nie potrzebnie przyjeżdżaliśmy. Mogliśmy zostać w domu a tata teraz byłby zdrowy. Ratownicy zabrali tatę do karetki. Zapytaliśmy gdzie zabierają mojego tatę a kiedy już odjechali chciałam do niego jechać.
-Liam jedźmy do taty – powiedziałam roztrzęsiona.
-Kochanie uspokój się zaraz do niego pojedziemy – przytulił mnie bym trochę się uspokoiła.
-A, jeżeli on jest na coś poważnie chory? – zapytałam.
-Na pewno nie
-Boję się o niego
-Spokojnie wszystko będzie dobrze – rzekł całując mnie we włosy.
-Jedźmy już – odkleiłam się od Liama.
-Dobrze
-Mamo jedziesz z nami? – zapytałam mamy, która tez nie wyglądała najlepiej.
-Tak – powiedziała ubrałam dzieci potem sami się ubraliśmy. Wyszliśmy i weszliśmy do samochodu. Ruszyliśmy. Po drodze zadzwoniłam do Maćka i powiedziałam, że niedługo dojadą. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy wzięłam nosidełko z Julką a Liam wziął Dawida. Weszliśmy do środka i w recepcji zapytaliśmy o tatę. Powiedzieli nam, pod którą salę mamy się udać. Poszliśmy tam i usiedliśmy na krzesłach. Z każdą minutą byłam coraz bardziej zdenerwowana.
-Kotku uspokój się – uspokajał mnie Liam.
-Staram się – spojrzałam na niego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Dawid siedział na kolanach męża a Julka grzecznie leżała w nosidełku. Czekaliśmy tak może 10 minuta, kiedy z pokoju wyszedł lekarz. Wstałam.
-Doktorze, co z moim mężem? – zapytałam mama.
-Państwo są rodziną? – upewnił się.
-Tak – odpowiedziałam.
-No, więc pan Krzysztof miał zawał – kiedy to powiedział nogi się pode mną ugięły. Załamałam się słysząc tak straszne wieści. –To był pierwszy zawał, pacjent potrzebuje teraz dużo odpoczynku i żadnego stresu – dopowiedział.
-Czym możemy do niego wejść? – zapytała mama.
-Tak, ale tak jak powiedziałem pacjent potrzebuje spokoju.
-Dobrze, dziękujemy – rzekłam i lekarz odszedł.
-Może ja wejdę pierwsza – oznajmiła mama.
-Tak idź – powiedziałam i mama weszła do środka. Usiadłam na krześle i nie mogłam pozbierać myśli.
-To wszystko moja wina – powiedział Liam. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w niego.
-Oczywiście, że nie – zaprzeczyłam.
-Oliwia to oczywiste, że to moja wina nie zaprzeczaj sama sobie.
-Ale Liam….- zaczęłam.
-Twoja rodzina mnie nienawidzi za to, jaką krzywdę ci zrobiłem i dzieciom. Sam nie umiem sobie tego wybaczyć. – był smutny, że tak cała sytuacja się potoczyła. Serce mnie kuło widząc tak przygnębionego Liama. Nie wiedziałam, co zrobić, żeby przestał myśleć, że to jego wina.
-Nie myśl już o tym proszę – wyszeptałam tuląc się do ciała męża.
-Postaram się – siedzieliśmy tak 10 minut, kiedy przyjechali Maciek, Diana i Oliwka.
-Co się stało? – zapytał Maciek.
-Maciek….nasz tata miał zawał – powiedziałam a brata zamurowało, ale kiedy zobaczył Liama zauważyłam jak jego mięśnie napinają się.
-Zacznijmy od tego, co on tu robi? –zapytał zły.
-Maciek uspokój się – rzekła Diana.
-Chcę tylko wiedzieć, co on tu robi
-Maciek pogodziliśmy się – oznajmiłam
-Że, co? To ty nie pamiętasz…- zaczął.
-Maciek każdy wie, co zrobiłem i albo uwierzysz albo nie żałuję tego – powiedział Liam.
-Masz rację nie wierzę ci
-Nie rozumiesz, że kocham ją jak nikogo innego? – zaczęli się kłócić.
-Nędzne gadanie, zraniłeś ją i to dwa razy
-Maciek skończ! -krzyknęła Diana –Jesteśmy w szpitalu odpuść już okej? Nie widzisz, że Liam żałuje a Oliwia jest szczęśliwa? Ile jeszcze będziecie toczyli wojnę? Jeżeli oni są szczęśliwi to uszanuj to i pogódźcie się, bo mam tego dość – wypowiedziała się Diana.
-Diana ma rację – powiedziałam.
-Maciek? Może masz cos do powiedzenia? – zwróciła się Diana do mojego brata.
-Daj mi to przemyśleć – powiedział i poszedł po kawę.
Po chwili wyszła mama.
-I, co z tatą? – zapytałam mamy.
-Chce z tobą porozmawiać – oznajmiła.
-Dobrze – wstałam.
-Ja zostanę nie chcę by twojemu tacie się pogorszyło – powiedział Liam
-Okej
Powoli weszłam do białego pokoju. Na łóżku leżał tata.
-Cześć tato – powiedziałam siadając na krzesełku przy łóżku.
-Cześć córeczko
-Wiesz, jakiego nam stracha napędziłeś? – zapytałam
-Wyobrażam to sobie
-Chciałeś ze mną porozmawiać – rzekłam.
-Tak
-No to słucham
-Oliwia chciałem sobie z tobą wyjaśnić całą sytuację
-Z Liamem? – zapytałam.
-Tak właśnie z nim
-Okej
-Powiedz mi proszę jak to z wami teraz jest. Kochasz go? – zapytał.
-Tato powiem ci, że kocham Liama jak nikogo innego. Jest dla mnie ważną osobą w moim życiu.
-Przesadziłem tak na niego krzycząc? – zapytał.
-Można tak powiedzieć, ale nie to jest teraz najważniejsze. Musisz odpoczywać – powiedziałam trzymając za rękę tatę.
-Mam wyrzuty sumienia, ale córeczko musisz też mnie zrozumieć jak ojciec mógł postąpić.
-Spokojnie tato wszystko będzie dobrze – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Mam taką nadzieję. Wiesz chciałbym przeprosić Liama – powiedział.
-Mam go zawołać? – zapytałam.
-Jeśli byś mogła
-Okej – stanęłam i poszłam do drzwi. Wyszłam na korytarz. –Liam tata chcę z tobą porozmawiać – powiedziałam niepewnie.
-Jak to? – zapytał zdziwiony.
-Chce z tobą wszytko sobie wyjaśnić
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
-Dasz radę wierzę w ciebie – powiedziałam.
-Okej no to idę – powiedział i wszedł do pokoju. Usiadłam na krześle. Mama miała na kolanach Dawida a Julka leżała w nosidełku. Wzięłam ją na ręce, bo zaczęła marudzić. Dawid też powoli zaczął zasypiać na kolanach mamy. Podałam jej koc żeby przykryła zasypiającego chłopca.
Oczami Liama:
Kiedy Oliwia oznajmiła, że jej tata chcę ze mną porozmawiać zacząłem się denerwować. Bałem się tego, co od niego usłyszę. Nie chciałem jeszcze bardziej pogorszyć jego stan.
-Usiądź Liam – rzekł. Posłusznie usiadłem na krześle. –Chciałem z tobą szczerze porozmawiać – powiedział.
-Słucham – odpowiedziałem.
-Chciałem się zapytać, dlaczego zdradziłeś moją córkę – powiedział to, czego najbardziej się obawiałem.
-To chyba nie najlepszy moment – rzekłem
-Mną się nie martw, wyjaśnij mi to
-No dobrze – uległem i powiedziałem wszystko. Najbardziej bałem się reakcji teścia. Milczał, kiedy zakończyłem swoją wypowiedź.
-Nigdy nie myślałem, że będziesz zażywał narkotyki – powiedział.
-Bardzo tego żałuję wiem, jaki daje przykład Dawidowi i Julce, ale skończyłem z tym – odpowiedziałem.
-Wiem Liam. Odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie
-Słucham
-Kochasz moją córkę?
-Powiem szczerze
-Na to liczę – powiedział.
-Oliwia jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Kocham ją jak i dzieci najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez nich – zakończyłem swoją wypowiedź.
-Liam widzę, że mówisz wszystko szczerze. Wiesz jak bardzo kocham moją córkę jak i moich wnuczków. Nie pozwolę by stała się im jakakolwiek krzywda. Postaram się ci wybaczyć, ale ostrzegam cię, jeżeli skrzywdzisz moją córkę nigdy ci tego nie wybaczę – rzekł.
-Nigdy tego już nie zrobię
-Przyrzeknij
-Przyrzekam – powiedziałem.
-Dobrze, mam do ciebie prośbę
-Jaką? –zapytałem.
-Zawołałbyś moją żonę?
-Oczywiście – wstałem i podszedłem do drzwi.
-Dziękuje i Liam pamiętaj, co mi przyrzekłeś
-Nie zapomnę – wyszedłem. Przekazałem to, o co poprosił mnie tata Oliwi. Jej mama weszła a przy okazji podała mi śpiącego Dawida.
-I, co jak było? – zapytała Oliwia.
-Myślałem, że będzie gorzej – rzekłem
-Ale wszystko jest okej? – zapytała.
-Tak – odpowiedziałem.
-To dobrze – uśmiechnęła się delikatnie a zaraz wtuliła się w moją klatkę piersiową. Ucałowałem ją we włosy. Dawid jak i Julka słodko spali.
-Może powinniśmy wrócić do domu? – zapytałem. –Dzieci śpią pewnie są zmęczona ty też jesteś – dopowiedziałem.
-Dobrze tylko pożegnam się z tatą – ubraliśmy się jak i dzieci. Pożegnaliśmy się z rodzicami Oliwi i wyszliśmy ze szpitala. Włożyliśmy dzieci do samochodu i sami zajęliśmy miejsca. Po 20 minutach drogi dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i pierwsze, co kiedy weszliśmy do domu poszliśmy położyć dzieci do łóżeczek. Oliwia poszła z Julką a ja zająłem się chłopcem. Delikatnie zdjąłem jego kurteczkę buciki, czapkę i rękawiczki. Przebrałem w śpioszki i delikatnie ułożyłem w łóżeczku. Przykryłem kołderką, ucałowałem synka i po cichu wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół gdzie siedziała Oliwia.
-Śpi? – zapytała.
-Tak – odpowiedziałem siadając obok niej. Oliwia wtuliła się we mnie. Przytuliłem ją do siebie. Siedzieliśmy tak trwając w ciszy. A kiedy zrobiło się już bardzo późno poszliśmy spać. 
-----------------------------------------------
Rozdział 69

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz