Otworzyłam oczy i spojrzałam w bok.
Nic mi się nie śniło, Liam był obok mnie. Nie spał.
-Dzień dobry – powiedział
uśmiechając się.
-Dzień dobry – odwzajemniłam
uśmiech.
-Jak się spało? – zapytał.
-Przy tobie o wiele lepiej – rzekłam
wtulając się w klatkę piersiową Liama.
-Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, że
znów jesteśmy razem – oznajmił Liam.
-Ja też
-Bardzo cię kocham
-Ja ciebie też – podniosłam głowę
patrząc na Liama. Nasze usta powoli zaczęły się zbliżać, kiedy
usłyszeliśmy płacz Julki.
-Nasza córka wie, kiedy zacząć
płakać – powiedział. Zaśmiałam się i wstałam.
-Pójdę do niej – oznajmiłam
kierując się do drzwi.
-To ja pójdę do Dawida
-No to chodź – poszłam do pokoju
dziewczynki. Kiedy weszłam wzięłam ją na ręce. Nakarmiłam
przebrałam i ubrałam. Położyłam ją w łóżeczku i poszłam się
ubrać. Wyjęłam z szafy odpowiednie ubrania i poszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, ubrałam się, pomalowałam i uczesałam. Gotowa
wyszłam z pomieszczenia. Dzieci nie było w pokojach, co znaczyło,
że są z Liamem na dole. Zeszłam po schodach i nie myliłam się.
Julka grzecznie leżała w kołysce a Dawid bawił się zabawkami.
Ucałowałam dzieci i poszła m do kuchni skąd było czuć zapach
zapewne omletu.
-Co robisz? – zapytałam wchodząc do
kuchni.
-Omlet – rzekł posyłając mi
uśmiech, który odwzajemniłam.
-Cudownie pachnie – powiedziałam
stając obok męża.
-Siadaj zaraz będzie gotowe
-Może w czymś pomogę? Nie chcę tak
siedzieć, kiedy ty coś robisz – rzekłam.
-Nie musisz dam sobie radę –powiedział
całując mnie w czoło.
-No dobra niech ci będzie –
westchnęłam i usiadłam na krześle. Zaraz Liam podał omlet.
Zjedliśmy i posprzątaliśmy. Po posiłku poszliśmy do dzieci.
-Chciałabym wrócić do Londynu –
powiedziałam trzymając na rękach Julkę.
-Możemy wrócić, jeżeli tego chcesz
– rzekł Liam bawiący się z Dawidem.
-Chcę – oznajmiłam.
-To teraz musimy ustalić, kiedy
-Może po świętach? Nie ma, co czekać
do nowego roku – powiedziałam.
-Dobrze – uśmiechnął się.
-Muszę powiadomić rodziców, że
wyjeżdżam
-I najlepiej gdybyś zrobiła to
dzisiaj
-Tak masz rację
-To, co jedziemy? – zapytał wstając.
-Jedziemy – ubraliśmy dzieci. Julkę
włożyłam do nosidełka dając jej smoczek do buzi i przykryłam
kocykiem. Założyłam kurtkę, buty i wzięłam torebkę.
Zamknęliśmy dom i włożyliśmy dzieci do samochodu przypinając
ich pasami. Zajęłam miejsce pasażera a Liam usiadł za kierownicą.
Ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
-Boję się ich reakcji –
powiedziałam.
-Spokojnie na pewno to zaakceptują –
rzekł łapiąc mnie za rękę.
-Obyś miał rację – westchnęłam.
Wysiedliśmy wzięliśmy dzieci i skierowaliśmy się do drzwi.
Delikatnie zapukałam a po chwili otworzyła mama. Była zdziwiona,
kiedy zobaczyła obok mnie Liama.
-Cześć mamo – powiedziałam.
-Cześć wejdźcie – weszliśmy do
środka. Zdjęliśmy kurtki, buty i poszliśmy do salonu gdzie
siedział tata.
-Cześć tato – przywitałam się z
nim, ale kiedy zobaczył Liama wstał wściekły.
-Co on tu robi?! – krzyknął
podchodząc do Liama.
-Tato uspokój się – powiedziałam
stając przed nim.
-Nie pamiętasz, co ci zrobił?! Ile
łez przez niego wylałaś?! – krzyczał.
-Tato nie krzycz -próbowałam go
uspokoić.
-Nie pozwolę żebyś znów przez niego
płakała! Rozumiesz! – krzyknął i zaraz złapał się za serce.
-Tato, co ci jest? – zapytałam
przerażona, kiedy upadł na kanapę. Leżał nieprzytomny a ja nie
wiedziałam, co zrobić.
-Dzwonie po pogotowie – oznajmił
Liam.
Payne wyjął telefon i zadzwonił po
pogotowie a ja płakałam i razem z mamą próbowałyśmy obudzić
tatę. Po 10 minutach usłyszeliśmy pukanie do drzwi Liam poszedł
otworzyć. Zaraz stali obok nas ratownicy.
-Proszę się odsunąć – powiedział
mężczyzna zrobiliśmy, co kazali. Kiedy Liam stanął obok mnie
wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Byłam roztrzęsiona. To
była moja wina. Nie potrzebnie przyjeżdżaliśmy. Mogliśmy zostać
w domu a tata teraz byłby zdrowy. Ratownicy zabrali tatę do
karetki. Zapytaliśmy gdzie zabierają mojego tatę a kiedy już
odjechali chciałam do niego jechać.
-Liam jedźmy do taty – powiedziałam
roztrzęsiona.
-Kochanie uspokój się zaraz do niego
pojedziemy – przytulił mnie bym trochę się uspokoiła.
-A, jeżeli on jest na coś poważnie
chory? – zapytałam.
-Na pewno nie
-Boję się o niego
-Spokojnie wszystko będzie dobrze –
rzekł całując mnie we włosy.
-Jedźmy już – odkleiłam się od
Liama.
-Dobrze
-Mamo jedziesz z nami? – zapytałam
mamy, która tez nie wyglądała najlepiej.
-Tak – powiedziała ubrałam dzieci
potem sami się ubraliśmy. Wyszliśmy i weszliśmy do samochodu.
Ruszyliśmy. Po drodze zadzwoniłam do Maćka i powiedziałam, że
niedługo dojadą. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy
wzięłam nosidełko z Julką a Liam wziął Dawida. Weszliśmy do
środka i w recepcji zapytaliśmy o tatę. Powiedzieli nam, pod którą
salę mamy się udać. Poszliśmy tam i usiedliśmy na krzesłach. Z
każdą minutą byłam coraz bardziej zdenerwowana.
-Kotku uspokój się – uspokajał
mnie Liam.
-Staram się – spojrzałam na niego.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Dawid siedział na kolanach
męża a Julka grzecznie leżała w nosidełku. Czekaliśmy tak może
10 minuta, kiedy z pokoju wyszedł lekarz. Wstałam.
-Doktorze, co z moim mężem? –
zapytałam mama.
-Państwo są rodziną? – upewnił
się.
-Tak – odpowiedziałam.
-No, więc pan Krzysztof miał zawał –
kiedy to powiedział nogi się pode mną ugięły. Załamałam się
słysząc tak straszne wieści. –To był pierwszy zawał, pacjent
potrzebuje teraz dużo odpoczynku i żadnego stresu – dopowiedział.
-Czym możemy do niego wejść? –
zapytała mama.
-Tak, ale tak jak powiedziałem pacjent
potrzebuje spokoju.
-Dobrze, dziękujemy – rzekłam i
lekarz odszedł.
-Może ja wejdę pierwsza – oznajmiła
mama.
-Tak idź – powiedziałam i mama
weszła do środka. Usiadłam na krześle i nie mogłam pozbierać
myśli.
-To wszystko moja wina – powiedział
Liam. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w niego.
-Oczywiście, że nie – zaprzeczyłam.
-Oliwia to oczywiste, że to moja wina
nie zaprzeczaj sama sobie.
-Ale Liam….- zaczęłam.
-Twoja rodzina mnie nienawidzi za to,
jaką krzywdę ci zrobiłem i dzieciom. Sam nie umiem sobie tego
wybaczyć. – był smutny, że tak cała sytuacja się potoczyła.
Serce mnie kuło widząc tak przygnębionego Liama. Nie wiedziałam,
co zrobić, żeby przestał myśleć, że to jego wina.
-Nie myśl już o tym proszę –
wyszeptałam tuląc się do ciała męża.
-Postaram się – siedzieliśmy tak 10
minut, kiedy przyjechali Maciek, Diana i Oliwka.
-Co się stało? – zapytał Maciek.
-Maciek….nasz tata miał zawał –
powiedziałam a brata zamurowało, ale kiedy zobaczył Liama
zauważyłam jak jego mięśnie napinają się.
-Zacznijmy od tego, co on tu robi?
–zapytał zły.
-Maciek uspokój się – rzekła
Diana.
-Chcę tylko wiedzieć, co on tu robi
-Maciek pogodziliśmy się –
oznajmiłam
-Że, co? To ty nie pamiętasz…-
zaczął.
-Maciek każdy wie, co zrobiłem i albo
uwierzysz albo nie żałuję tego – powiedział Liam.
-Masz rację nie wierzę ci
-Nie rozumiesz, że kocham ją jak
nikogo innego? – zaczęli się kłócić.
-Nędzne gadanie, zraniłeś ją i to
dwa razy
-Maciek skończ! -krzyknęła Diana
–Jesteśmy w szpitalu odpuść już okej? Nie widzisz, że Liam
żałuje a Oliwia jest szczęśliwa? Ile jeszcze będziecie toczyli
wojnę? Jeżeli oni są szczęśliwi to uszanuj to i pogódźcie się,
bo mam tego dość – wypowiedziała się Diana.
-Diana ma rację – powiedziałam.
-Maciek? Może masz cos do powiedzenia?
– zwróciła się Diana do mojego brata.
-Daj mi to przemyśleć – powiedział
i poszedł po kawę.
Po chwili wyszła mama.
-I, co z tatą? – zapytałam mamy.
-Chce z tobą porozmawiać –
oznajmiła.
-Dobrze – wstałam.
-Ja zostanę nie chcę by twojemu tacie
się pogorszyło – powiedział Liam
-Okej
Powoli weszłam do białego pokoju. Na
łóżku leżał tata.
-Cześć tato – powiedziałam
siadając na krzesełku przy łóżku.
-Cześć córeczko
-Wiesz, jakiego nam stracha napędziłeś?
– zapytałam
-Wyobrażam to sobie
-Chciałeś ze mną porozmawiać –
rzekłam.
-Tak
-No to słucham
-Oliwia chciałem sobie z tobą
wyjaśnić całą sytuację
-Z Liamem? – zapytałam.
-Tak właśnie z nim
-Okej
-Powiedz mi proszę jak to z wami teraz
jest. Kochasz go? – zapytał.
-Tato powiem ci, że kocham Liama jak
nikogo innego. Jest dla mnie ważną osobą w moim życiu.
-Przesadziłem tak na niego krzycząc?
– zapytał.
-Można tak powiedzieć, ale nie to
jest teraz najważniejsze. Musisz odpoczywać – powiedziałam
trzymając za rękę tatę.
-Mam wyrzuty sumienia, ale córeczko
musisz też mnie zrozumieć jak ojciec mógł postąpić.
-Spokojnie tato wszystko będzie dobrze
– uśmiechnęłam się delikatnie.
-Mam taką nadzieję. Wiesz chciałbym
przeprosić Liama – powiedział.
-Mam go zawołać? – zapytałam.
-Jeśli byś mogła
-Okej – stanęłam i poszłam do
drzwi. Wyszłam na korytarz. –Liam tata chcę z tobą porozmawiać
– powiedziałam niepewnie.
-Jak to? – zapytał zdziwiony.
-Chce z tobą wszytko sobie wyjaśnić
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
-Dasz radę wierzę w ciebie –
powiedziałam.
-Okej no to idę – powiedział i
wszedł do pokoju. Usiadłam na krześle. Mama miała na kolanach
Dawida a Julka leżała w nosidełku. Wzięłam ją na ręce, bo
zaczęła marudzić. Dawid też powoli zaczął zasypiać na kolanach
mamy. Podałam jej koc żeby przykryła zasypiającego chłopca.
Oczami Liama:
Kiedy Oliwia oznajmiła, że jej tata
chcę ze mną porozmawiać zacząłem się denerwować. Bałem się
tego, co od niego usłyszę. Nie chciałem jeszcze bardziej pogorszyć
jego stan.
-Usiądź Liam – rzekł. Posłusznie
usiadłem na krześle. –Chciałem z tobą szczerze porozmawiać –
powiedział.
-Słucham – odpowiedziałem.
-Chciałem się zapytać, dlaczego
zdradziłeś moją córkę – powiedział to, czego najbardziej się
obawiałem.
-To chyba nie najlepszy moment –
rzekłem
-Mną się nie martw, wyjaśnij mi to
-No dobrze – uległem i powiedziałem
wszystko. Najbardziej bałem się reakcji teścia. Milczał, kiedy
zakończyłem swoją wypowiedź.
-Nigdy nie myślałem, że będziesz
zażywał narkotyki – powiedział.
-Bardzo tego żałuję wiem, jaki daje
przykład Dawidowi i Julce, ale skończyłem z tym –
odpowiedziałem.
-Wiem Liam. Odpowiedz mi na jeszcze
jedno pytanie
-Słucham
-Kochasz moją córkę?
-Powiem szczerze
-Na to liczę – powiedział.
-Oliwia jest najważniejszą kobietą w
moim życiu. Kocham ją jak i dzieci najbardziej na świecie i nie
wyobrażam sobie życia bez nich – zakończyłem swoją wypowiedź.
-Liam widzę, że mówisz wszystko
szczerze. Wiesz jak bardzo kocham moją córkę jak i moich wnuczków.
Nie pozwolę by stała się im jakakolwiek krzywda. Postaram się ci
wybaczyć, ale ostrzegam cię, jeżeli skrzywdzisz moją córkę
nigdy ci tego nie wybaczę – rzekł.
-Nigdy tego już nie zrobię
-Przyrzeknij
-Przyrzekam – powiedziałem.
-Dobrze, mam do ciebie prośbę
-Jaką? –zapytałem.
-Zawołałbyś moją żonę?
-Oczywiście – wstałem i podszedłem
do drzwi.
-Dziękuje i Liam pamiętaj, co mi
przyrzekłeś
-Nie zapomnę – wyszedłem.
Przekazałem to, o co poprosił mnie tata Oliwi. Jej mama weszła a
przy okazji podała mi śpiącego Dawida.
-I, co jak było? – zapytała Oliwia.
-Myślałem, że będzie gorzej –
rzekłem
-Ale wszystko jest okej? – zapytała.
-Tak – odpowiedziałem.
-To dobrze – uśmiechnęła się
delikatnie a zaraz wtuliła się w moją klatkę piersiową.
Ucałowałem ją we włosy. Dawid jak i Julka słodko spali.
-Może powinniśmy wrócić do domu?
– zapytałem. –Dzieci śpią pewnie są zmęczona ty też jesteś
– dopowiedziałem.
-Dobrze tylko pożegnam się z tatą –
ubraliśmy się jak i dzieci. Pożegnaliśmy się z rodzicami Oliwi i
wyszliśmy ze szpitala. Włożyliśmy dzieci do samochodu i sami
zajęliśmy miejsca. Po 20 minutach drogi dojechaliśmy na miejsce.
Wysiedliśmy i pierwsze, co kiedy weszliśmy do domu poszliśmy
położyć dzieci do łóżeczek. Oliwia poszła z Julką a ja
zająłem się chłopcem. Delikatnie zdjąłem jego kurteczkę
buciki, czapkę i rękawiczki. Przebrałem w śpioszki i delikatnie
ułożyłem w łóżeczku. Przykryłem kołderką, ucałowałem synka
i po cichu wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół gdzie siedziała
Oliwia.
-Śpi? – zapytała.
-Tak – odpowiedziałem siadając obok
niej. Oliwia wtuliła się we mnie. Przytuliłem ją do siebie.
Siedzieliśmy tak trwając w ciszy. A kiedy zrobiło się już bardzo
późno poszliśmy spać.
-----------------------------------------------
Rozdział 69
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz