Kilka dni później :
To dziś wylatujemy do Londynu. Jestem
podekscytowana z myślą, że wracamy do domu. Rodzice o tym wiedzą
i pogodzili się z faktem. Tata wyszedł ze szpitala. Dzięki bogu
wszystko jest już okej.
Wstaliśmy i poszliśmy się przebrać.
Walizki były spakowane. Kiedy już się przebrałam sprawdziłam czy
wszystko jest spakowane. Liam kiedy ja poszłam się przebrać
poszedł do dzieci. Kucnęłam przy walizkach i zaczęłam wszystko
dokładnie sprawdzać.
-Kochanie sprawdzasz walizki chyba
dziesiąty raz – powiedział Liam. Spojrzałam w górę i
zobaczyłam męża z dziećmi.
-Chcę jeszcze raz wszystko sprawdzić
-W Londynie tez masz dużo ubrań –
zaśmiał się.
-Wiem – uśmiechnęłam się.
-Sprawdziłaś już wszystko? –
zapytał.
-Tak – odpowiedziałam wstałam i
wzięłam Julkę od Liama by ją nakarmić. W tym samym czasie Liam
poszedł z Dawidem na dół zrobić śniadanie. Nakarmiłam córkę i
zeszłyśmy na dół. Ułożyłam małą w kołysce i poszłam do
kuchni. Dawid siedział w krzesełku do karmienia a Liam robił
kanapki. Kiedy Liam robił kanapki ja zrobiłam jedzenie Dawidowi.
Zjedliśmy i powoli zaczynaliśmy się przygotowywać do wyjazdu.
Znieśliśmy walizki. Usłyszłam dzwonek do drzwi. Liam bawił się
z dziećmi a ja poszłam otworzyć. W drzwiach stali rodzice, Maciek
z Dianą i Oliwką.
-Cześć wejdźcie – wpuściłam
wszystkich do środka i skierowaliśmy się do salonu. Liam przywitał
się z gośćmi.
-Jesteście już gotowi? – zapytała
mama.
-Tak wszystko jest już spakowane –
odpowiedział Liam.
-To dobrze. Uważajcie na siebie w
Londynie – rzekła zmartwiona mama.
-Spokojnie mamo damy sobie radę –
upewniłam mamę.
-Dobrze
Posiedzieliśmy jeszcze 30 minut, kiedy
musieliśmy się już zbierać. Ubraliśmy dzieci a potem siebie.
-Zadzwońcie, kiedy dolecicie –
powiedział tata, kiedy byliśmy przy drzwiach.
-Obiecujemy – odpowiedział Liam.
-No to musimy się pożegnać –
powiedziała smutna mama.
-Mamo nie smuć się wszystko będzie
dobrze – przytuliłam mamę.
-Będę za wami tęsknić
-My za tobą też
-Dobrze kochanie jedźcie już, bo się
spóźnicie
-No to do zobaczenia nie długo –
powiedziałam, kiedy wyszliśmy na dwór.
-Pa dzieci – wsiedliśmy do taksówki
pomachaliśmy im i pojechaliśmy. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
Wysiedliśmy, podziękowaliśmy, wzięliśmy walizki i poszliśmy do
odpraw. Idąc zerkałam do Julki czy śpi. Po niecałych 10 minutach
siedzieliśmy już w samolocie. Dawid siedział na kolanach Liama i
bawił się zabawką.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy
będziemy w domu – powiedziałam.
-Ja też, w końcu będziemy razem –
rzekł i załapał mnie za rękę.
-Nareszcie – uśmiechnęłam się do
niego.
Po dwóch godzinach byliśmy na
miejscu. Wzięliśmy wszystko, co było nasze i razem z ochroniarzem,
który nie wiem skąd się wyczarował podążyliśmy do busa.
Włożyliśmy walizki, zapieliśmy dzieci i ruszyliśmy. Jadąc
patrzyłam się przez okno podziwiałam uroki Londynu. Po 19 minutach
dojechaliśmy pod nasz dom. Wysiedliśmy i na sam jego widok na mojej
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wzięłam nosidełko z Julką,
która już nie spała, Liam wziął Dawida. Wzięliśmy jeszcze
walizki i poszliśmy do domu. Liam otworzył drzwi i wpuścił mnie
pierwszą. Dom nic się nie zmienił. Był tak samo piękny jak
wcześniej. Rozebrałam się i zdjęłam grube ubranka Julki. To
samo zrobił Liam. Wszyscy poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na
kanapie. Wzięłam Julkę na ręce, bo zaczęła marudzić.
-Tak się cieszę, że wróciliśmy –
rzekłam.
-Ja też – Liam uśmiechnął się a
ja zaraz po nim.
-Pójdę nakarmić Julkę zaraz wrócimy
– powiedziałam wstałam i razem z córeczką poszliśmy na górę.
Idąc natknęłam się na drzwi. Na nich była różowa plakietka z
napisem ‘’Pokój małej księżniczki.’’ Zdziwiona otworzyłam
drzwi a w środku zobaczyłam pokój dziecięcy. Był śliczny. W
rogu stał wózek a obok leżaczek.
-Liam! – krzyknęłam. Rozglądałam
się po pokoju.
-Co się stało? – zapytał wchodząc
z Dawidem. Zaraz był tak samo zaskoczony.
-To ty zrobiłeś ten pokój? –
zapytałam.
-Nie – powiedział zdziwiony.
-Jak to nie ty – zdziwiłam się.
-Nie wiedziałem o istnieniu Julki to
jak mogłem zrobić pokój
-To kto? – zapytałam.
-Tu jest kartka – powiedział i
sięgnął po białą karteczkę.
-Przeczytaj – rzekłam.
-‘’Wiedzieliśmy, że w końcu się
pogodzicie i czekaliśmy na to bardzo długo, ale opłacało się.
Doskonale wiedzieliśmy, że nie macie pokoju dla Julki, więc
postanowiliśmy go urządzić. Po nieobecnością, Liama po kilku
dniach udało nam się. Mamy nadzieję, że wam jak i Julce pokój
się podoba.
Louis, Harry, Niall i Zayn. ‘’ –
przeczytał.
-Boże – powiedziałam.
-Co się stało?
-Oni są kochani – powiedziałam.
Pomyśleli o wszystkim.
-Postarali się
-Musimy im podziękować
-O tak
-Zadzwoń do nich i zaproś ich
-Nie ma sprawy – Liam wyjął telefon
wybrał numer Harrego i zadzwonił do nich. Po rozmowie powiedział,
że przyjadą za 10 minut. W tym czasie nakarmiłam Julkę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Z dołu usłyszałam i głosy.
-Kochanie idziemy przywitać wujków –
powiedziałam do córeczki, ucałowałam ją w główkę i powoli
zeszliśmy na dół.
-A gdzie zgubiłeś żonę i córkę? –
usłyszałam głos Louisa.
-Tu jesteśmy – powiedziałam.
-Oliwia -przywitałam się z
chłopakami. Strasznie za nimi tęskniłam.
-Ale za wami tęskniłam –
powiedziałam, kiedy usiedliśmy na kanapie. Louis oczywiście wziął
ode mnie Julkę i bawił się z nią. To samo robił Niall ale z
Dawidem.
-My za tobą też – powiedział Zayn.
-Opowiadajcie, co u was słychać –
zapytałam.
-Nic szczególnego a u was? – zapytał
Harry.
-Prócz tego, że się pogodziliśmy to
chyba też nic nowego – rzekł Liam.
-Nawet nie wiecie jak się cieszymy, że
się pogodziliście – powiedział Louis.
-Kiedyś musiało to nastąpić –
odpowiedział Liam.
-A właśnie dziękujemy wam za to, że
zrobiliście pokój dla Julci. Naprawdę nie musieliście –
powiedziałam.
-Nie ma sprawy bardzo się cieszymy, że
się wam podoba – powiedział Niall.
-Ale ciekawi mnie jedna rzecz. Skąd
wzięliście klucz do naszego domu? – zapytał Liam.
-No właśnie
-Podrobiliśmy – powiedział Louis.
-Jak to? – zapytałam.
-Jak byliśmy u Liama wzięliśmy klucz
zapasowy i podrobiliśmy. Chcieliśmy zrobić wam niespodziankę –
powiedział Harry.
-Ehh wybaczymy wam to – powiedziałam.
-No to dobrze
Siedzieliśmy z chłopakami do późna.
Kiedy pojechali zanieśliśmy dzieci do sapania. Potem sami się
przebraliśmy i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
-----------------------------------------------
Rozdział 70